poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Odcinek trzynasty

Bill

- Dzięki – usłyszałem tylko, co spowodowało, że śmiałem się jeszcze głośniej. Nie wierzę! – J-Jesteś... Tommy mały ptaszek! – krzyknąłem ledwo przez śmiech i złapałem się za brzuch, który już zaczął naprawdę mnie boleć. W końcu opanowałem się trochę i odchrząknąłem, próbując już w ogóle się nie śmiać.
- A co w tym takiego żenującego, Tommy? Wiesz... anatomii się nie wybiera – zacisnąłem wargi w cienką linię. Nie mogę przecież na nowo wybuchnąć śmiechem! On mnie zabije! Naprawdę! I to bez żadnych wyrzutów sumienia!
- Aha, więc uważasz, że mój mały Tommy jest mały?! – Oburzył się i dał ręce na biodra. Uniosłem brew i przyjrzałem mu się. Mięśnie były widoczne przez materiał cienkiej koszulki, która jeszcze była do niego idealnie dopasowana. Podniecający...
- Wiesz... Nie mam porównania, a pornosy są strasznie przerysowane... Znaczy nie, żebym oglądał! – dodałem od razu na swoją obronę, a Tom jakby posmutniał. Wydawało mi się, że został mu jakiś uraz po tej sytuacji. Ejj... Bo pomyślę, że naprawdę dużo znaczyło dla niego to, że się tak przede mną otworzył i że pokazał mi... Tommiego. – Wiesz... Jak na moje oko, to on jest kolosalny i trochę się boję, że ja nie zaspokajam cię swoim rozmiarem – pokiwałem głową, a Tom tylko rzucił się na mnie i wpił w moje wargi, co odwzajemniłem od razu.
***
- Tom? – zapytałem niepewnie, kiedy oglądaliśmy jakiś dramat i spojrzałem na mężczyznę.
- Tak? – Również na mnie zerknął, okazując swe zainteresowanie.
- A co będzie potem?
No co? To nie moja wina, że lubiłem gdybać. I zastanawiać się ciągle „co by było, gdyby...?”. No i myśleć o przyszłości, ale również o przeszłości. Taki byłem po prostu...
- Ale co potem? – Zrobił głupią minę i zmarszczył swój nos. – Potem pójdziemy spać, no nie?
Zachichotałem na jego odpowiedź mimowolnie i pokręciłem głową.
- Nie.
- Nie pójdziemy spać? – Jeszcze bardziej skrzywił swoją twarz, na co jeszcze mocniej zacząłem się śmiać. – Wiesz co, Bill? Zrozumieć cię czasami, to graniczy z cudem, naprawdę!
- Co będzie wtedy, jak uczucie, które nas łączy, pogłębi się jeszcze bardziej? – zapytałem, poważniejąc.
- A co wtedy ma być?
- No... Bo nie będziesz chcieć się ze mną pokazywać publicznie, prawda? Jako para... – Spuściłem wzrok, wzdychając smutno.
- Bill... To nie tak... – Pokręcił głową, a ja z nadzieją spojrzałem na niego.

- To jak, Tom? Powiedz mi jak... – I na moje nieszczęście, a jego szczęście zadzwonił ktoś do drzwi. Na twarzy chłopaka dostrzegłem pewnego rodzaju ulgę, ale również zdziwienie, bo chyba nie spodziewał się nikogo. Pff! Wstał i podszedł do drzwi, a jedyne, co potem usłyszałem było: „Pan Kaulitz?!”. Przełknąłem głośno ślinę.

Tom

- Pan Kaulitz?! - krzyknąłem wystraszony, gdy go ujrzałem w progu swojego mieszkania.
- Tak, to ja – odparł chłodno. - Czemu się pan tak dziwi? Przecież już dawno mieliśmy się spotkać w sprawie Billa – dodał.
- No tak, tak, wiem... Ale nie spodziewałem się, że przyjdzie pan tak szybko i to bez zapowiedzi.
- Chciałem sprawdzić z kim mieszka mój syn. I właśnie widzę, że przyszedłem nie w porę – mruknął zgryźliwie, spoglądając w dół, a mój wzrok powędrował zaraz w tę samą stronę. Cholera! Przecież byłem w samych bokserkach!
- Panie Kaulitz, to nie tak! - zaprzeczyłem szybko, bo wiadomo, co mógł sobie pomyśleć!
- A może jednak tak?! - zapytał nieprzyjemnym głosem. - Dowiedziałem się ze szkoły, że Bill do niej od jakiegoś czasu nie uczęszcza i dziwnym trafem pan także. Przypadek? Nie sądzę! - burknął, podchodząc do mnie bliżej.
- Był chory – odparłem spokojnie, stojąc sztywno na swoim miejscu.
- Chory? A pan razem z nim? - pytał, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Chciałem się nim należycie zaopiekować.
- Jak?! Pieprząc go po kątach?! - wykrzyknął, łapiąc mnie za szyję. Wyglądał tak, jakby miał ochotę mnie zabić, a z jego pyska zaraz miała toczyć się piana jak u wściekłego psa.
- Tato! - usłyszałem nagle i poczułem, jak ktoś odrywa Kaulitza ode mnie.
- Bill? - zwrócił się do syna, obejmując go. - Nic ci nie jest? Ten mężczyzna nie skrzywdził cię? - dopytywał, patrząc na niego uważnie, jakby wzrokiem miał wybadać każdy milimetr jego ciała. Dobrze, że się ubrał...
- Tato, przestań – jęknął chłopak, odpychając go od siebie. - Nic mi nie jest. Tom mi nic nie zrobił. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, o ile można tak nazwać kontakty między uczniem a nauczycielem.
- Tom? To wy już przeszliście na „ty”?! No ładnie! Pakuj się i wracamy do domu!- rozkazał.
- Do twojego domu! Mój dom nie jest w Londynie!
- Tu tym bardziej nie! - odparł, złapał go za rękę i pociągnął go w swoją stronę. - Nie zostaniesz ani minuty dłużej w tym mieszkaniu z tym zboczeńcem!
- Tato! Czy ty nie możesz zrozumieć, że on mi pomógł, kiedy zostałem bez dachu nad głową?! Rozmyślałem o tym, by do ciebie polecieć, Tom też o tym wspominał, ale mi jest dobrze tutaj! Dom jest tam, gdzie jest serce. A moje serce zawsze będzie należeć do tego miejsca. I pomyśl choć raz o mnie, a nie tylko o sobie! Wystarczy, że zostawiłeś mnie na pastwę losu z moją matką. Choć raz pomyśl, co ja chcę... - dodał niemalże szeptem i rozpłakał się z bezsilności. Było mi go żal...
- Bill...? - wypowiedział jego imię znacznie łagodniej, po czym przygarnął chłopaka do siebie. Lecz tym razem było widać w tym geście czułość i miłość. - Ja... Ja przepraszam...
- Zostawię was – odezwałem się w końcu. I tak już za dużo widziałem, a nie powinienem był widzieć tego wszystkiego.
- Nie – odezwał się starszy Kaulitz. - Niech pan zostanie. Bill ma rację. Choć raz powinienem pomyśleć o nim. Chcę, by był szczęśliwy. Więc skoro uszczęśliwi go mieszkanie z panem, to niech tak będzie. Załatwię wszystkie formalności związane z pobytem Billa i póki nie skończy osiemnastu lat, pan będzie jego opiekunem. Co miesiąc będę także wysyłać na konto Billa 1000 euro i 1500 euro na pana konto, by nie musiał go pan utrzymywać z własnej pensji. A kiedy Bill będzie już pełnoletni, całą sumę będę przelewać tylko na jego konto, by mógł się usamodzielnić. Czy pasuje wam taki układ? - zapytał na koniec, a mnie totalnie wmurowało w podłogę.
- N-nie wiem c-co po-powiedzieć... - wydukałem, patrząc na niego zszokowany.
- Dziękuje – usłyszałem za to głos Billa. - Kocham cię...
- Ja ciebie też kocham, synku. I nie musisz dziękować. Już dawno powinienem zadbać o ciebie.
- Lepiej później, niż wcale – odparł czarnowłosy chłopak, uśmiechając się do ojca.
- A będę mógł cię chociaż odwiedzać, tak jak zawsze? - zapytał starszy mężczyzna, nie ukrywając nadziei.
- Obowiązkowo tato! - odparł chłopak, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Tak, jakby był całym jego światem.
***
Dla mnie to było totalnie odjechane. Stałem sobie w samych bokserkach. Najpierw Jorg miał ochotę mnie zabić i nazwał zboczeńcem, a potem dał mi i Billowi totalną swobodę. Później, kiedy syn i ojciec już się pogodzili, pozwolili mi w końcu się ubrać, po czym zaprosiliśmy Jorga na obiad, przy którym właśnie dowiedziałem się, że tak ma właśnie na imię i woli, bym zwracał się do niego na „ty”. Okazał się naprawdę miłym facetem. I chociaż nasz początek nie był za ciekawy, to zdążyłem go polubić. Został z nami tylko do wieczora, gdyż dłużej nie mógł. O dwudziestej drugiej miał lot do Londynu, a nie chciał nadużywać mej gościnności. Oczywiście mówiłem, że dla mnie to nie problem i tak dalej, ale on nie chciał tego słuchać i kazał tylko odwieźć go na lotnisko. Nic więcej. Więc wraz z Billem towarzyszyliśmy mu w drodze na lotnisku, a gdy już pożegnaliśmy się z Jorgiem, zaproponowałem Billowi, byśmy spędzili miło wieczór.
- Co masz na myśli? - zapytał chłopak, spoglądając na mnie niepewnie.
- Kolacja przy świecach? - rzuciłem, uśmiechając się szeroko, na co Bill zrobił głupią minę.
- A tak poważnie?
- Ale ja mówię całkiem poważnie – odparłem i nie pytałem go już o nic więcej. Zawiozłem go do swej ulubionej restauracji, gdzie miałem dobrego znajomego, który specjalnie dla nas przygotował stolik na dachu budynku. Mieliśmy zjeść posiłek w blasku świec i gwiazd. - To jak, Billy? Co będzie wtedy, jak uczucie, które nas łączy, pogłębi się jeszcze bardziej? - powtórzyłem jego pytanie, które zadał mi z rana, kiedy już zamówiliśmy potrawy, a w naszych kieliszkach znajdował się krwisto-czerwony i aromatyczny trunek, którym właśnie się delektowałem, uważnie przyglądając się swemu towarzyszowi, któremu wręcz płonęły policzki.

Bill

Siedziałem niczym wbity w krzesło i czułem, że nawet nie potrafię z siebie teraz wydać jakiegokolwiek dźwięku. Rozejrzałem się. Noc. Centrum miasta i te wszystkie światełka otaczające nas. Miasto nocą jest przepiękne. Spojrzałem w końcu w oczy Toma. Tak cholernie błyszczały. Przygryzłem wargę i upiłem łyk wina. Przełknąłem głośno ślinę. Och, przestań się tak na mnie patrzeć! Tak wyczekująco! Wiem, że mam mówić! Wiem! Chwila! Daj mi chociaż czas na pozbieranie myśli, co?!
- Więc... Wydaje mi się, że... – zacząłem niepewnie i przygryzłem wewnętrzną część policzków – że może wtedy będziesz chcieć być ze mną i... i nie będziesz się mnie wstydzić – wyszeptałem i spuściłem głowę. Nie wiem, czy mnie słyszał, czy nie.
- Mów dalej – powiedział spokojnie.
Och, czyli jednak tak. Ja mam jeszcze mówić?! Niby co?!
- A może... – zastanowiłem się, zaciskając dłonie na swoich szczupłych udach – może nasze uczucie już się pogłębiło?
- Może – powiedział tajemniczo i jakby nigdy nic zaczął jeść! No przysięgam! Podczas gdy ja siedziałem jak na szpilkach on jadł! Westchnąłem tylko i sam zacząłem konsumpcję. Gdy z naszych talerzy zniknęło prawie całe jedzenie Tom wstał i podszedł do mnie, podając mi rękę. Złapałem ją i wstałem. Podeszliśmy do barierki. Chłopak stanął za mną, przytulając się do mnie od tyłu i oparł podbródek na moim ramieniu. Przed nami rozpościerała się panorama miasta. Budynki, niebo, gwiazdy.
- Bill? – zapytał wprost do mego ucha, a ja poczułem dreszcze na całym moim ciele.
- T-Tak? – Och, wiedziałem, że głos mi zadrży! Czemu on musiał tak na mnie działać?! No czemu?!
- A może my już jesteśmy razem? – Odwrócił mnie przodem do siebie i spojrzał głęboko w oczy.
Czemu ja go muszę tak cholernie kochać? O cholera... Powiedziałem to w myślach! Powiedziałem to w myślach!
- A jesteśmy? – zapytałem, ale on już nic nie odpowiedział, tylko wpił się mocno w moje usta, przyciskając mnie do barierki. Objąłem jego szyję i zacząłem równie namiętnie odwzajemniać pocałunek. Tom oderwał się ode mnie po chwili, ściągnął z siebie kurtkę i rozłożył na podłodze, po czym wrócił do mnie, wziął na ręce i położył na materiale. Z pocałunkami zszedł na moją szyję, a ja odchyliłem głowę do tyłu tylko po to, by czuć jego usta jeszcze lepiej. By miał do mnie jeszcze lepszy dostęp. Chłopak zaczął ściągać ze mnie górne części garderoby. Poczułem lekki wiatr na swojej nagiej skórze. Co z tego, że będę bardziej chory? Och, to się w ogóle teraz nie liczyło! Mogę nawet umrzeć, ale będę wiedzieć, że było warto. Cholernie warto! Rozgrzej mnie, Tom. Rozgrzej mnie tak, jak jeszcze nikt wcześniej. Sam nie byłem obojętny na to, co robił, bo pozbyłem się bluzy oraz koszulki chłopaka, po czym zacząłem całować jego nagą klatkę piersiową, szczególną uwagę zwracając na wrażliwe sutki chłopaka, którym starałem się okazać jak największe zainteresowanie. Przygryzałem je, pociągałem i ssałem mocno. Nie bałem się, że ktoś nas tu znajdzie. Nakryje. Nie mógł. Poza tym przy Tomie zapominałem o całym świecie. Nic się nie liczyło wtedy. Nic poza nim. Mogło dziać się wszystko, a wiedziałem, że jestem bezpieczny i nikt mi nic nie zrobi. Po krótkiej chwili leżałem przed Tomem nagi i mruczałem głośno, gdy całował moje podbrzusze. Nagle chłopak pochylił się nade mną i pogłaskał czule po policzku.
- Bill? Jesteś tego pewien? – zapytał jakby z obawą, czy dobrze postępujemy. Wziąłem jego twarz w dłonie i wpiłem się mocno w jego wargi.
- Jeśli nie ciebie, to nikogo do siebie nie dopuszczę, rozumiesz? Chcę ciebie, Tom. Tylko ciebie. – Spojrzałem w bok i przygryzłem wargę, aż w końcu spojrzałem głęboko w oczy chłopaka. – Kocham cię, Tom – wyszeptałem. Jego oczy błyszczały jeszcze bardziej, choć nie mam pojęcia jak to możliwe.
- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak cholernie mocno. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczysz, Bill. I nigdy więcej nie myśl, że się ciebie wstydzę. Bo jestem cholernie dumny i szczęśliwy, że to na mnie się otworzyłeś – wyszeptał, a po moim ciele przeszedł dreszcz i to nie z zimna. To przez słowa, jakie przed chwilą wypowiedział. O Boże... To się naprawdę dzieje...! Zacząłem kąsać jego miękkie wargi, a już po chwili poczułem jego dłoń w okolicach swoich ud. 

8 komentarzy:

  1. Łohohohoo! O Panie!
    Szybko poszło ^^
    Tylko za kończenie w takim momencie należy wam się kara :-:
    No jak mogłyście? ! Teraz muszę czekać na kolejną część :(
    nie żebym normalnie nie czekała ale teraz to czekam jeszcze bardziej bo mam pewne źle przeczucia co do tego ich Eghem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo nooo ! Wreszcie coś się dzieje !
    Czy Tom powiedział , zę kocha czarnuulka ?! Noo WRESZCIE !!
    Kurde , myślałam że ojciec Billa każe mu wracać wraz z nim, ze Tom mu nie pozwoli zaczną się szarpać i w ogóle a tu nie ! Tu wszystko tak spokojnie ;p
    Zakończenie - bajka ! Ahh cudowne , naprawdę !
    Jesteście cudowne moje panie ! Czekam niecierpliwie !

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To znowu ja .. mam krótką informację ;)
    U mnie nowy odcinek, na który serdecznie zapraszam ;)
    I jeszcze jedna prośba.. jeśli czytacie moje opowiadanie, to prosze podzielcie się opinią na temat odcinka, a jeśli nie czytacie i nie podoba Wam się moje opowiadanie, proszę , dajcie mi znać bym nie informowała o nowościach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W TAKICH MOMENTACH NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY! zapamiętajcie to sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak można się było tego po Was spodziewać, że w kulminacyjnym momencie przerwiecie Grrrrrr... Ale takiej akcji, to się nie spodziewałam, nie wiem tylko, czy tam ich teraz nikt nie nakryje :) Ale akcja piękna i to będzie ich pierwszy raz, jak oczywiście coś się nie wydarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Och! Jak tak można?!! Już was nie lubię! Nie wolno kończyć w takim momencie! Ale za to jak pomyślę jak niesamowicie smakowity będzie następny odcinek to aż mną telepie!! Tylko żeby ich nikt nie nakrył! To byłaby katastrofa!! Nie możecie tego im zrobić! :P
    Rozdział cudny! Jest boski!
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  7. przerwac w takim momencie, grr! dawno mnie tu nie bylo, wiec mialam ciekawa i przyjemna lekure. czyzby Tom serio cos poczul do Billa, czy to tylko jego gra? jakos zbyt szybka dla mnie ta jego zmiana zachowania, cos sie szykuje... ale mam nadzieje, ze wszystko w porzadku i sie myle:) niech wracaja w koncu do tej szkoly no!! bo jestem ciekawa:D i niech rusza dupke z tego domu, chociaz restrauracja to juz jakis plus:D chociaz z drugiej strony nie bardzo moga sie pokazywac razem..... mniejsza. czekam na nastepny!

    Lincziis.

    lieb-mich-immer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejny odcinek?

    OdpowiedzUsuń