poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Odcinek siedemnasty

Bill

Tom coraz bardziej mnie zaskakiwał. I widziałem, że otworzył się na mnie i przestał krępować. No, a przynajmniej, gdy byliśmy sami. Oczywiście, że inaczej będzie mnie traktować w szkole, to na pewno, ale mimo wszystko. Kiedyś nie był taki otwarty, pewny, co do swych uczuć i w ogóle. Jakby się przed tym bronił. A teraz ta niespodzianka… Zrobiłem kilka kroków w przód i pokręciłem głową. To było pięknie, wręcz… magicznie. Czułem się tak, jakby ktoś zabrał mnie z realnego świata i przeniósł tu… W to magiczne, bajkowe miejsce. Miałem wrażenie, że jak pochylę się ku trawie, to dostrzegę tam małe wróżki i inne zaczarowane stworzenia. I Tom to wszystko zrobił dla mnie… Starał się… Podszedłem do niego i wpiłem się mocno w jego usta.
- Więc mam rozumieć, że ci się podoba? – zapytał, gdy tylko oderwałem się od jego warg.
- Nawet nie wiesz jak bardzo… Czemu my nie możemy tu zamieszkać? – westchnąłem i usiadłem na kocu. Przymknąłem powieki i wyciszyłem się. Usłyszałem szum wody… Czemu coś takiego nie może mnie budzić? No czemu?! A raczej czemu Tom nie może budzić mnie w takich miejscach swymi pocałunkami…
- Pięknie, prawda?
Usiadł obok mnie i objął ramieniem. Zerknąłem na Bobika, a on biegał i chyba próbował łapać motyle, co średnio mu się udawało, a wyglądało przesłodko.
- Zostańmy tu dłużej… - poprosiłem i wtuliłem się w niego. – Tak długo, jak możemy… W końcu tu jest tak idealnie … - westchnąłem.
Chyba się za bardzo rozmarzyłem. Tak… Na pewno się za bardzo rozmarzyłem. Oj… Ale to wcale nie była moja wina. Ja po prostu taki byłem i już. Ujmowały mnie takie rzeczy.
- Ile tylko chcesz – powiedział z uśmiechem mój ukochany i podał mi lampkę z winem. – Więc może za to, byśmy byli zawsze szczęśliwi? – zapytał, a ja kiwnąłem głową i stuknąłem swoim kieliszkiem delikatnie o jego, po czym uniosłem go lekko i upiłem łyk.

***

Głowę miałem na Toma nogach. I powiem szczerze, że na tych kocach i poduszkach, było naprawdę miło i wygodnie. Na chłopaka nogach oczywiście, że też! Mężczyzna wsadzał mi do buzi po kolei małe kuleczki winogrona, a ja zajadałem się, szerząc. Oczywiście czasami droczył się ze mną i nawet, jak unosiłem głowę, to dawał rękę jeszcze wyżej, że po prostu nie dosięgałem. W końcu miał przewagę – siedział, a ja leżałem.
- Tommy? – zapytałem, po przełknięciu owocu.
- Tak? – uniósł brew i spojrzał na mnie, bawiąc się jedną dłonią moimi włosami. Nawijał je sobie na palce, albo przeczesywał. Było to nieziemsko przyjemne.
- Możesz mi coś obiecać? – spytałem niepewnie i przygryzłem wargę.
Nie wiedziałem, czy mogę go o to prosić… Tom chyba zrozumiał, że jest to coś ważnego, bo jakby spoważniał.
- A co takiego, kochanie?
- Że jak wrócimy do szkoły, to nie będziesz flirtował z tymi wszystkimi głupimi laskami… I, że nie będziesz zwracać uwagi na te ich wszystkie zaczepki… - westchnąłem smutno i patrzyłem na niego od dołu, nie wiedząc, czego się spodziewać, bo twarz Tommy’iego jakby zesztywniała…

Tom

Trochę zdziwiło mnie pytanie Billa. Więc to tak wyglądało z jego perspektywy...? Ech... Naprawdę tego nie chciałem... Nie chciałem, by tak to wyglądało...
- Ale Bill... - zacząłem, spoglądając na niego. Po chwili chłopak uniósł się i usiadł, by lepiej mnie widzieć. - Ja ich nawet nie chciałem podrywać. Powinieneś już wiedzieć, że taki nie jestem. Po prostu samo tak wyszło... Nie umiem wytłumaczyć swego zachowania – dodałem i wzruszyłem ramionami, wzdychając cicho.
- Wierzę ci – szepnął czarnowłosy i wtulił się we mnie.
Wtedy poczułem, jak kamień spada mi z serca.

Wieczorem wróciliśmy do domku, całując się i rozbierając się jeszcze przed wejściem. Noc spędziliśmy cholernie przyjemnie, praktycznie kochając się do samego rana, więc następnego dnia wstaliśmy dopiero popołudniu i wybraliśmy się na małą wycieczkę rowerową po lesie. Naprawdę świetnie się bawiliśmy, wspinając się po drzewach, czy obserwując wiewiórki albo ptaki. Jedna wiewiórka nawet podeszła do Billa i wzięła od niego orzeszek. Ale byłem na tyle głupi, by ją spłoszyć, robiąc chłopakowi zdjęcie. A Bobikowi to chyba totalnie się tutaj podobało! Nie pamiętam, kiedy był taki szczęśliwy. Tak samo jak Bill... Uwielbiałem widzieć na jego twarzy uśmiech.
Kolejną noc spędziliśmy równie przyjemnie, jak ostatnią. I niestety, ale czwartego dnia musieliśmy już wracać... Widziałem smutek na twarzy Billa, gdy wsiadaliśmy do auta, że aż nie mogłem na to patrzeć... Tak bardzo nie chciałem i nie lubiłem, gdy się smucił...

Bill

Kiedy opuszczaliśmy te cudowne oraz magiczne miejsce, chciało mi się wręcz płakać! Spędziłem tu chyba z Tomem najlepsze chwile, naprawdę! Wiedziałem, że jemu też się tu ze mną podobało… Mieliśmy pewność, że nikt nas nie widzi, że możemy robić, co tylko chcemy… Czuć się po prostu swobodnie. A teraz? Wracamy do szarej rzeczywistości. Gdzie czeka na nas szkoła i brak swobody. To oczywiste, że przecież nie będziemy razem pokazywać się w miejscach publicznych, bo zawsze ktoś mógłby nas zobaczyć… I wiedziałem, że Tom rozglądałby się na wszystkie strony i nie traktował mnie… normalnie. Na samą tę myśl wydałem z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który przypominał coś na kształt jakiegoś warkotu. Zaciągnąłem na głowę kaptur i oparłem się o szybę, 
patrząc pustym wzrokiem za nią.

***

- No i jesteśmy – powiedział Tom, gdy weszliśmy do jego… naszego mieszkania. Położył rzeczy na podłodze i zamknął drzwi. Bobik od razu poleciał na kanapę i rozłożył się na niej. Słodziak. Nie wiedziałem, że ta podróż aż tak go zmęczyła. – Podobało ci się?
Tom, wiedz, że zadałeś najgorsze pytanie, jakie tylko mogłeś. Spojrzałem na niego zaszklonymi oczyma i prychnąłem. Usiadłem przy stole i wziąłem laptopa. Napisałem do pewnej dziewczyny, bo jednak musiałem nadrobić ten cały czas, w którym nie było mnie w szkole. Owszem, nie gadaliśmy ze sobą, a ona wolała trzymać z tymi chodzącymi składami gładzi szpachlowej na mordzie, ale chociaż dawała mi lekcje… Kiedy w końcu mi odpisała, zacząłem przepisywać…

***

- Billy? – Tom usiadł na krześle obok mnie i przysunął się do mnie bliżej. Oparł głowę na moim ramieniu i zerknął na mój zeszyt. – Kiedy skończysz? Późno już – wymruczał mi wprost do ucha.
No tak… Rzeczywiście, straciłem lekko poczucie czasu. Ale ja tak miałem… Chodziłem późno spać i szybko wstawałem. Byłem potem dość niewyspany, ale… Może to po prostu kwestia przyzwyczajenia.
- Jeszcze trochę – odburknąłem i przepisywałem dalej.
- No Billy… Kochanie… O co ci chodzi? – Wyrwał mi długopis.
Pff! Co to ma być?! Ale miał chyba dobrą taktykę, bo zerknąłem w końcu na niego.
- O to, że tam nas nie ma. Mogę długopis? – uniosłem brew, ale on złamał go i wyrzucił. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Mój długopis! Lubiłem go!
– Do łóżka! - Ejj! Przeginasz pałę nie w tą stronę, co trzeba! No nie! Ten głupol wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka! - Teraz idziesz ładnie lulu, by rano wstać do szkoły.
Patrzyłem na niego wciąż szeroko otwartymi oczyma, ale w końcu poddałem się, gdy zaczął mnie całować. Potem wtulony w niego – zasnąłem.

***

- Bill! – krzyczał mi ktoś nad uchem. – Bill, kurwa!
- Nie przeklinaj na mnie! I nie krzycz! A w ogóle, to odejdź ode mnie i daj mi spać – mruknąłem i schowałem głowę pod poduszkę.
- Bill! – Tom – poznałem po głosie – zerwał ze mnie kołdrę oraz ową, mięciutką podusię, która choć trochę tłumiła jego krzyk.
- Ty jesteś jakiś nienormalny?! – Usiadłem i wydarłem się na całe gardło. – Ty masz coś z głową nie ten tego? Może do jakiegoś pierdolonego lekarza mam z tobą iść, co?!
- Od półgodziny budzę cię do szkoły! Chcesz się spóźnić?! – Uchyliłem usta, nie mogąc uwierzyć. Jakie pół godziny…? Przecież jest u mnie pierwszy raz… Wziąłem telefon i gdy zobaczyłem godzinę od razu zerwałem się z łóżka. Jakby nagle zaczęło mnie palić. Pognałem do łazienki, w której wziąłem szybki prysznic i ogarnąłem się, co też trwało… Fryzura, makijaż, no wiecie… To jednak trochę trwa! Ale muszę wyglądać idealnie… Kiedy wyszedłem z owego pomieszczenia, w którym czas nie istniał, spakowałem się i spojrzałem na Toma. Wyszczerzyłem i podszedłem do niego, zatapiając się w jego miękkich ustach. - O, a to za co? – zapytał i uśmiechnął się, gdy się od siebie po dłuugiej chwili odsunęliśmy.
- Na dzień dobry, na przeprosiny, na dziękuję, na wszystko! – Skradłem mu szybko jeszcze jednego buziaka. – Kiedy wychodzimy?
- Wiesz, Bill – zaczął Tom dość niepewnie i podrapał się po głowie. A jemu to o co chodzi? - Chyba nie powinniśmy razem jechać… Jeszcze ktoś zobaczy… 
Wiedziałem, że tak będzie! No wiedziałem! Jasne… Nie, to, kurwa, nie! Wziąłem swa torbę, przerzuciłem przez ramię i wyszedłem, trzaskając drzwiami. Tom krzyczał coś, chyba o jakimś śniadaniu między innymi, ale miałem to głęboko gdzieś. Skoro chce się tak bawić, to proszę bardzo! Szedłem do szkoły, kopiąc każdy napotkany na drodze kamień. Moja złość sięgała zenitu. A jeszcze miałem z nim dzisiaj lekcje! Pff! Najchętniej to bym z niej uciekł. Szedłem przez park, bo chociaż miałem pewność, że gdy będzie jechać autem do pracy, to nie zobaczy mnie. Lekcje mijały mi nijako. Chciałem odsiedzieć w ławce tylko te czterdzieści pięć minut i mieć spokój. Nie lubiłem, gdy mnie ktoś pytał lub wyciągał do tablicy. Wolałem uniknąć kompromitacji, nawet, gdy miałem poczucie, że umiem dany temat. W końcu przyszedł czas na ostatnią lekcje – fizykę. Podszedłem pod klasę i usiadłem przy ścianie, czekając na dzwonek.
- No proszę, proszę. Kto tu zawitał – zawołał jakiś chłopak, którego imienia nawet nie pamiętałem i stanął nade mną.
A odpierdol się! Nie widać, że nie mam humoru? Nie potrzebuję dodatkowych atrakcji i problemów.
- Czy nie wydaję ci się, Xavier, że to dość dziwne? Billa i tego nowego od fizyki nie było w szkole w tym samym czasie – powiedziała ta tleniona blondyna, co na samym początku przystawiała się do Toma.
Jasne! Jeszcze zarzućcie nam romans! A chuj z tym! Akurat mam to naprawdę gdzieś!
- Myślisz, że on jest gejem? 
- No co ty! Takie ciacho?! Przecież każda laska w szkole na niego leci! – zawołała jeszcze jakaś inna dziewczyna, a ja myślałem, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.
Nie muszą mówić o tym przy mnie. Na moje szczęście zadzwonił dzwonek, a drzwi od sali się otworzyły. No tak… Przecież on zawsze przygotowany… Podszedłem do swej ławki ze spuszczoną głową. Nie chciałem nawet patrzeć na Toma. Nawet, gdy sprawdzał obecność, nie raczyłem podnieść wzroku, tylko odburknąłem, że jestem. Otworzyłem zeszyt na samym końcu i zacząłem rysować.
- Bill?! – krzyknął Tom, a ja aż podskoczyłem. Zerknąłem na niego i uniosłem brew do góry. – Znasz odpowiedź na te pytanie?
Pff! Po pierwsze – nawet go nie słyszałem, a po drugie… No hallo! To jest fizyka, więc na dziewięćdziesiąt dziewięć procent nie znam odpowiedzi!
- On jest na to za głupi! – powiedział ktoś po dłuższej chwili, a ja ścisnąłem mocniej ołówek.
Zaraz nie wytrzymam… Tego jest za dużo, jak na jeden dzień!
- Pewnie myślał jakieś zboczone rzeczy z panem Kaulitzem w roli głównej. Przecież Bill to pedał! – krzyknął ktoś jeszcze…
No i pękłem. Wszystkie moje rzeczy, które znajdowały się na ławce w sekundzie wylądowały w mojej torbie. Zerwałem się i wybiegłem z klasy. Może i zachowałem się jak tchórz, ale to za dużo… Nie będę z kimś takim przebywał w jednym pomieszczeniu. O nie! Co to, to nie. Słyszałem jeszcze jak Tom woła moje imię, ale olałem to. Po prostu biegłem przed siebie. Przecież tam nie wrócę, tylko dlatego, że mnie wołał! Wtedy, to już w ogóle by gadali… W końcu doszedłem do mojego i chłopaka mieszkania, ale nie miałem kluczy… Co miałem zrobić…? Jednak… jest jedno miejsce, które już kiedyś odwiedziłem… Wszedłem jeszcze jedno piętro wyżej – na strych. Usiadłem na styropianie i skuliłem się, wybuchając głośnym, bezsilnym płacz. Wiedziałem, że nie każdy lubi mnie w klasie… A raczej nikt… Obgadywali mnie, to również jest pewne. Ale nie wiedziałem, że mają mnie za głupiego pedała… Nie wiedziałem, że będą w stanie powiedzieć to ot tak przy nauczycielu…

5 komentarzy:

  1. Kurczę tak mi przykro z powodu Billa, po części rozumiem go, ja na jego miejscu też bym uciekła ze szkoły, raz miałam podobną sytuację to pod konie tygodnia miałam załamanie i w ogóle nie poszłam do szkoły. Według mnie Bill zbyt wziął do siebie to, że Tom po prostu stara się by mieli spokój w szkole i świecie publicznym, moim zdaniem to dobry pomysł, że będą musieli osobno jeździć do szkoły. Boję się, że Bill może zrobić coś głupiego, co ich jeszcze bardziej pogrąży. Będę czekać na kolejny odcinek w piątek! Weny życzę :3 Dee

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończenie jest smutne .. szkoda mi Billa, okropnie mi go szkoda.
    Mam nadzieje, że Tom coś zaradzi ..
    szkoda, że ich urlop się skończył, no ale nic nie trwa wiecznie ..
    Więc tak.. ich jazda do szkoły - osobna jazda, moim zdaniem jest dobrym pomysłem, I tak wzbudzili duże zainteresowanie samym tym, że w tym samym czasie ich nie było w szkole i nagle w ten sam dzień wrócili... no cóż, Bill znowu sie pogniewał, ale przejdzie mu.

    Czekam na nowy odcinek dziewczyny ! ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W koncu jakies komplikacje a nie wszystko ładnie pięknie!!:D tak wiem, wredna jestem. nie moglam sie doczekac momentu, az wroca do szkoly i oto jest! Bill powinien w koncu sie im postawic, jakos ostro zareagowac, a nie tak dawac po sobie jezdzic, bo to sie nigdy nie zmieni.. a Tom stara sie jak moze, jest odpowiedzialny, wiec Bill nie moze go za to winic, to wszystko dla ich dobra. mam nadzieje, ze Tomcio jakos pocieszy naszego Czarnulka po takim dniu:D:D wszystko fajowo, ale cos mi sie wydaje, ze troszke krotko, wrecz pochłonęłam ten odcinek. czekam czekam czekam i zycze duuuzo weny!:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Bill, chociaż ja na jego miejscu bym się postawiła, no ale... Tak w ogolę, to szybko rzucili niestety dobrymi domysłami, że skoro nie było ich w tym samym czasie w szkole, to ten teges. Boję się, że zaczną wszyscy w kolo o tym gadać i ktoś się zainteresuje tym na poważnie i Tom wyleci z roboty, co akurat może nie byłoby najgorsze w tym wszystkim prócz tego, że pociągnęli by go do odpowiedzialności za to, że uwiódł nieletniego i tu żadne wytłumaczenie Billa, że tego chciał itd. by nie pomogło. Mam nadzieje jednak, że to się jakoś wyklaruje. A w takim raju, jak byli przez te 4 dni, to sama bym chętnie chciała pobyć. :) Ach... no cóż trzeba wracać do szarej rzeczywistości. Świetny odcinek. Czekam na kolejny Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To znowu ja .. przybyłam z informacją ;)
    U mnie nowy odcinek ;)
    Zapraszaam ;)

    OdpowiedzUsuń