poniedziałek, 1 września 2014

Odcinek dziewiętnasty

Bill

Siedziałem tak na tej ławce jak ten ostatni debil. Ludzie przechodzili, a niektórzy nawet dziwnie się na mnie patrzyli. W końcu wstałem i postanowiłem wrócić do mieszkania. Jednak nie zamierzałem rozmawiać z Tomem. Nie po tym, co zrobił. Wróciłem więc, choć niechętnie. Choć gdyby było jasno, to bym został! Ale trochę się bałem być tam sam… Kiedy w końcu znalazłem się przed drzwiami, zapukałem i czekałem. Po chwili Tom otworzył mi i spojrzał na mnie z jakimś smutkiem w oczach. Już zamierzałem go ominąć, jednak złapał mnie za rękę i zmusił wręcz, bym na niego spojrzał. Westchnąłem i niechętnie to uczyniłem.
- Możemy porozmawiać? – zapytał ze skruchą w głosie, a ja tylko prychnąłem.
- Teraz chcesz pogadać? A gdzie byłeś do tej pory? Gdzie byłeś te cholerne kilka godzin, co? Jakoś nie widziałem, byś się o mnie martwił, Tom! – wykrzyczałem, a do oczu naszły mi łzy. – Naprawdę tak mało dla ciebie znaczę?!
- Przestań. Byłem zajęty, ja… - zaczął, ale nawet nie dałem mu skończyć. Nie miałem zamiaru tego słuchać.
- Zajęty czym?! „Przepytywaniem” Katy? A może semestr u ciebie zaliczała, co?! A może w ogóle cały rok! – krzyczałem tak głośno, jak tylko umiałem.
Tom podszedł do mnie, złapał mnie mocno za ramiona i wpił się w moje wargi. Całował mnie tak żarliwie… Uhm… Kiedy się w końcu oderwał od mych ust, czułem, że cały świat wiruje.
- Dasz mi się przeprosić? – zapytał cichutko, a ja tylko pokiwałem głową.
Matko, co on potrafi ze mną zrobić… Bill, otrząśnij się!
- Ale jeśli myślisz, że jakaś róża wystarczy, to się gru… - zacząłem, ale nie dokończyłem nawet, bo w międzyczasie gdy mówiłem, Tom pociągnął mnie do salonu. A to, co tam ujrzałem… O matko… No dobra…! Ja od razu przyjmuję przeprosiny. Cholera! W ogóle jak to jest, że on doskonale wie, co na mnie działa?! Tom pomógł mi usiąść, a sam usadowił się naprzeciwko mnie. Uniósł kieliszek – jak się domyśliłem – z winem do góry.
- To za co pijemy? – zapytał i spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie.

Tom

- No nie wiem... - mruknął i zamyślił się, unosząc swój kieliszek i przez chwilę przyglądał się jego zawartości, aż w końcu powiedział: - Za nas. Za wspólnie spędzone chwile i za naszą przyszłość – gdy skończył mówić, stuknął swym kieliszkiem o mój, po czym przytknął go do ust, by upić łyk alkoholu, a zaraz uczyniłem to samo.
Przez całą kolację praktycznie milczeliśmy. Jedliśmy spaghetti i popijaliśmy to winem, czasami tylko spoglądając sobie w oczy. Atmosfera nadal była dość napięta. Coś czułem, że jest nie tak, ale co miałem powiedzieć? Widocznie zasłużyłem na karę. Kiedy zjedliśmy danie główne, zakomunikowałem, że idę do kuchni i zaraz wrócę, a gdy wróciłem do salonu z deserem, zauważyłem, jak Billa oczy zabłyszczały.
- Och, pycha! - mruknął i zaraz zaczął wcinać. - Jednak co prawda, to prawda! - powiedział z pełną buzią orzechów.
- Co masz na myśli? - zapytałem, unosząc swą lewą brew.
- Noo, że przez żołądek do serca – rzekł, szczerząc się w moją stronę.
- Uuu, więc mam rozumieć, że zdobyłem twoje serce?
- Mhm – mruknął i na mych oczach oblizał łyżeczkę.
Wiedziałem, że specjalnie to zrobił, a gdy poczułem jego stopę między swymi nogami, to omal się nie udławiłem tymi lodami.
- Bill – powiedziałem jego imię mocno zachrypniętym głosem, więc odchrząknąłem.
- Hm?
- Bo zaraz, zamiast tego wszystkiego, to ty znajdziesz się na tym stole i obydwoje będziemy mieli zaległości w szkole...
Gdy to powiedziałem, chłopak tylko uśmiechnął się prowokująco, a jego stopa zaraz zaczęła ugniatać moje krocze. No kurwa...! Ja tu jem, ludzie...!
- Oj, Tommy... Jebać lekcje – westchnął i odsunął się od stołu, a zaraz podszedł do mnie, odsunął ode mnie lody i usiadł na mych kolanach. - Ach... Przepraszam... Zaraz ty będziesz jebać coś, a raczej kogoś innego... - zamruczał i wpił się w moje wargi, a przy tym intensywnie ocierał się o moje krocze.
Nie powiem, że mi to się nie podobało, ale coś czułem, że jest nie tak, więc mimo że mój członek powoli stawał na baczność, to odsunąłem od siebie chłopaka.
- Powiesz, o co chodzi? - zapytałem patrząc prosto w jego oczy.
- O nic. Chciałem zapracować na dobrą ocenę z fizyki. A przy tym może nikt mi ciebie nie odbije – odpowiedział i znów chciał mnie pocałować, ale nie pozwoliłem mu na to.
- Bill, co ty gadasz? Odbiło ci? Myślisz, że ja taki jestem? Serio? - zapytałem i wstałem, odpychając go od siebie. - Wiesz co...? Nie spodziewałem się tego po tobie. Owszem, mógłbym mieć każdą, jaką zechcę, ale myślałem, że wiesz, iż zakochałem się w tobie. A teraz weź się za lekcje, a ja tu posprzątam. I śpię dzisiaj w salonie – rzuciłem i poszedłem do kuchni. Chociaż zachowywałem się nad wyraz spokojnie, to miałem cholerną ochotę coś rozjebać o ścianie.

Bill

Siedziałem tak i patrzyłem przed siebie pustym wzrokiem. Super! Nikt nie każe mu ze mną spać! Niby taki zakochany, a widziałem, jak uśmiechał się do tej pierdolonej Katy, wpisując jej dobrą ocenę! A ja?! Nawet uwagi na mnie wtedy nie zwracał! Ale… Proszę bardzo, skoro chce wojny, to będzie ją mieć! Wziąłem kieliszek i rzuciłem nim w podłogę, po czym wyszedłem z mieszkania, trzaskając drzwiami, nawet nie oglądając się za siebie. I miałem głęboko gdzieś, czy mi się coś stanie, czy nie. Oczywiście, że nie chodziło mi wtedy o to, co powiedziałem. Niedokładnie. Chciałem zobaczyć Toma reakcje na to wszystko. Czemu nie powiedział czegoś na kształt: „Ale ja nie chcę jej, a ciebie, kochanie. A do fizyki pomogę ci się nauczyć”. Ależ nie! On musiał inaczej! I doskonale wiedział, że uwielbiam z nim spać, a nie jestem dzieckiem, któremu miałby dawać jakieś kary. Poszedłem do klubu. Jedyne miejsce, w którym mogłem o wszystkim zapomnieć. Jak dobrze, że w kieszeni miałem jakąś kasę. Załatwiłem sobie alkohol i tańczyłem. Długo. Piłem, tańczyłem, piłem i tańczyłem, tracąc zupełnie poczucie czasu.
- Wszystko okej? – zapytał mnie jakiś chłopak, gdy powoli zaczęło kręcić mi się w głowie.
Był dość młody i nie wyglądał groźnie. Zachwiałem się lekko i pokręciłem głową.
- Nic nie jest okej!
I jak dobrze, że był obok, bo gdyby nie on to… to po prostu bym się przewrócił.
- Chodź, pomogę ci się dostać do domu.
Wziął mnie po pachę i wyprowadził z klubu. Świeże, zimne powietrze trochę mnie otrzeźwiło. W drodze powrotnej zastanawiałem się, czy Tom choć trochę się o mnie martwi, czy ma mnie gdzieś i ogląda sobie coś, albo po prostu śpi. Sam odpłynąłem w słodką krainę Morfeusza, wracając z ów chłopakiem taksówką do domu. Obudziło mnie po jakimś czasie mocne szturchanie w ramie. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Byliśmy na miejscu.
- Nie wiem jak mam ci dziękować! – wybełkotałem.
Wysiedliśmy razem z pojazdu i przytuliłem chłopaka.
- Dasz radę dojść? – zapytał, jakby się o mnie bał.
- Jasne!
Zrobiłem krok i znów, gdyby mnie nie złapał, to bym poleciał jak długi.
- To ja ci może jednak pomogę… - mruknął i znów objął mnie. – Na którym piętrze mieszkasz?
- Ostatnim. 
Uwiesiłem się wręcz na nim i przymknąłem powieki. Dobrze, że była winda, bo inaczej nie wiem, jak on by mnie tam zaciągnął. Wcześniej w aucie opowiadał coś o sobie, czemu w ogóle mi pomaga, ale zupełnie tego nie pamiętałem. Gdy znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze, wskazałem palcem na drzwi, przed którymi po chwili się znaleźliśmy. Przez ten alkohol kręciło mi się strasznie w głowie, ale jednocześnie było tak… lekko. Nieznajomy chłopak zapukał do drzwi, w których zaraz pojawił się Tom.
- Przyprowadziłem twoją zgubę – powiedział, a ja nie mogłem odczytać, jakie emocje wyrażała twarz Toma.


~.*.~

Witajcie.
Dzisiaj jest już początek roku szkolnego, więc wypadałoby tu coś napisać, ze względu na to, że... No nie ma co ukrywać - zaczęła się szkoła i teraz będzie o wiele mniej czasu na pisanie, czytanie, komentowanie itd...  Więc musimy niestety ogłosić, że teraz odcinki będą pojawiały się raz w tygodniu - w piątek. Materiału mamy sporo, ale czasu już nie, więc wolimy wstawiać odcinki rzadziej, niż potem miałoby nam ich zabraknąć.
Poza tym dziś wielki dzień, bo nasi bracia Kaulitz kończą już 25 lat! Warto to uczcić, wrzucając kolejną część naszego opowiadania (krótko, ale jest)! Życzymy im sto lat i wszystkiego najlepszego! I żeby w końcu pojawiła się ta nowa płyta, bo ileż można czekać?! Jednocześnie wierzymy, że zaraz po płycie przyjdzie trasa koncertowa i wszyscy chłopcy zawitają u nas.
To tyle od Nas.

Pozdrawiamy,
Czaki&Joll. ♥

6 komentarzy:

  1. Bill zachował się jak smarkacz, oczywiście bez obrazy dla niego, ale ile można? Myślałam, że ta kolacja choć trochę uspokoi to co się miedzy mimi wydarzyło w szkole, ale myliłam się. Spaghetti na romantyczne kolacji, już sobie wyobrażam jak musieli być potem brudni :3 rozumiem was i dalej będę czekać na kolejne odcinki, pozdrawiam i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak spoko rozumiem rok szkolny itp. Fajnie że już wiecie kiedy je chcecie dodawać

    A teraz one odczucia
    Więc wkurza mnie to że ZAWSZE to Tom jest winny że to on coś źle zrobil i etc. No wiece z niektórymi rzeczami to miał rację sorry
    To co się wydarzyło w tym i w poprzednim odcinku jest trochę no głupie.
    Bill zachował się po prostu głupio, przecież to oczywiste że Tom będzie go traktował tak samo jak resztę uczniów.
    W tym odcinku nie za bardzo zrozumiałam o co tak naprawdę im poszło
    Mam nadzieję że Bill ogarnie dupe i w końcu zrozumie że Tom chce dla niego jak najlepiej
    A to z tym klubiem według mnie już trochę przegina
    Czekam na kolejny rozdział i życzę wam dużo weny...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie macie pojecia jak cholernie sie ucieszylam, kiedy po tym paskudnym dniu weszlam tutaj i zobaczylam nowy odcinek. co mam tu napisac poza tym, ze Bill jak zwykle podnosi mi cisnienie? mam nadzieje, ze Tom okaże sie cierpliwy i nie przestanie tolerowac jego zachowania.... w tym wieku na pewno mysli juz o powaznym zwiazku, a Bill naprawde nie jest odpowiednia osoba ku temu i udowadnia to w kazdym odcinku. mam nadzieje, ze tym razem Tom nie pusci mu tego plazem i da to Czarnemu do mysnienia i zmieni troche podejscie do sprawy... swoja droga ciekawa jestem jak bardzo Bill by sie wkurzyl, gdyby to Toma przyniosl pijanego jakis obcy chlopak w srodku nocy, skoro zazdrosny jest o jakas przypadkowa dziewczyne z klasy...swoja droga musze Was pochwalic, bo w pisaniu jestscie coraz lepsze, jestem pelna podziwu! tylko jak moglyscie przerwac w takim momencie?! mam straszny niedosyt... no coz, wyczekuje piatku i dwudziestki. pozdrawiam i piszcie tam dziewczynki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe kim jest ten mężczyzna i skąd zna Toma, no i skąd wie, że Bill jest z Tomem? Hmm... strasznie to wszystko tajemnicze i tyle niewidomych. Oczywiście, jak zwykle, musicie skończyć w takim momencie :/
    Co do częstotliwości publikacji, to nie ukrywam, że wybitnie nie podoba mi się ta zimna, nie, nie i jeszcze raz mówię nie. I nie przyjmuję żadnych usprawiedliwień takowej zmiany, czy to szkoła, poród, trzęsienie ziemi, po prostu NIE! JA CHCĘ CZĘŚCIEJ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość dziwny ten gość .. nie podoba mi się ..
    A Bill znowu ma swoje humorki .. kurcze, musi zrozumieć, że to co jest między nimi nie może wyjśc na jaw ..
    A Tom ? Moim zdaniem nie zrobił nic złego ..
    Cóż, troche szkoda, że tylko raz w tygodniu będzie odcinek, ale rozumiem, sama jeszcze chodzę do szkoły ...

    Odcinek świetny i czekam na kolejny ! :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bill zachowuje się jak kobieta w ciąży xd Czekałam na kolejny odcinek na blogu Czaki, ale weszłam tu i jestem zachwycona :D W ciągu dwóch dni przeczytałam wszystko i co piątek (szkoda że jednak nie częściej ;) ) będę tu witać :D Gratuluję pomysłu i powodzenia dziewczyny! :D

    Pejti

    OdpowiedzUsuń