piątek, 12 września 2014

Odcinek dzwudziesty pierwszy

Bill

Toma już totalnie pojebało. Mógłby dać mi jeden dzień wolnego, ale nie! Tatulek się znalazł! Poszedłem do łazienki i wykonałem poranną toaletę. Choć myć się w sumie nie musiałem, bo „kochany” Tommy przyniósł wodę do mnie. Wziąłem torbę z książkami i wszedłem do kuchni, gdzie owy osobnik się znajdował. Wziąłem szklankę i nalałem do niej wody. Wspominałem, że łeb mnie wręcz napierdalał? Ledwo wytrzymywałem, ale przyrzekłem sobie, że nie okażę tego po sobie przy Tomie, dlatego dopiero teraz sięgnąłem po tabletkę.
- Kac? – zapytał jakby od niechcenia.
- Nie mam po czym mieć kaca. Boli mnie brzuch – skłamałem i prychnąłem.
Niech wie, że potrafię pokazać pazurki i nie jestem zawsze słodki!
- Śniadanie zjedz.
Spojrzałem na jedzenie, ale już od samego widoku było mi niedobrze.
- Nie, dzięki – mruknąłem i usiadłem przy stole chowając twarz w dłoniach.
Miałem jeszcze chwilę czasu, a siedzieć z tymi debilami w szkole więcej, niż musiałem,  nie zamierzałem. Zacząłem masować delikatnie skronie i próbowałem się wyciszyć.
- Masz je zjeść.
Boże, co on jest taki uparty?! Nie rozumie słowa „nie”?
- Nie chcę, Tom. – Zerknąłem na niego całkiem poważnie.
- Śniadanie, to jeden z najważniejszych posiłków w ciągu dnia, więc myślę, że… - zaczął, ale ja tylko prychnąłem i uderzyłem ręką w stół.
Jakiż on jest denerwujący!
- Nie zjem tego jebanego śniadania! Nie będę robić wszystko, czego chcesz, zrozum! Niedługo będziesz mi ustalać ile mam brać wdechów na minutę!
- Przygotuj się na poprawę oceny z odpowiedzi – mruknął, a ja zerwałem się z krzesła.
- Nienawidzę cię! – krzyknąłem i wyszedłem z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Nie wiem, co Tom sobie teraz myślał. Czy go to zabolało, czy to olał… Oczywiście, że była to nieprawda. Miało to mieć inny sens. Nie wiem czemu, ale obecność Toma i jego zachowania męczyły mnie… Zachowywał się tak, jakby chciał się na mnie odgryźć. Tak jak z tym, że koniecznie i za wszelką cenę muszę iść do szkoły. Najchętniej, to nie szedłbym na fizykę, ale chciałem mu udowodnić. Chciałem mu pokazać, że jednak umiem. Że jak chcę, to potrafię. Że nie zagnie mnie. Na szczęście fizyka nie była moją pierwszą lekcją dzisiaj, więc wszystkie przed nią opuściłem. Siedziałem w parku i uczyłem się tej jebanej fizyki. Tom pewnie myśli, że nie dam rady. Pfff! To mnie tylko motywuje. Zawsze tak miałem, że jeśli ktoś mówił, że czegoś nie zrobię, a nie było to na tyle głupie, jak na przykład skoczenie z mostu, to robiłem to. By tylko udowodnić komuś, że potrafię.
Podszedłem pod klasę Toma i czekałem na dzwonek. W końcu nastała przerwa, która zadziwiająco dłużyła mi się, co raczej mi się nie zdarzało. Czułem stres… Że Tom znów zada pytania z dupy wzięte i nie będę umieć na nie odpowiedzieć. I cała moja nauka pójdzie w las. Poza tym wystąpienie przed całą klasą również mi się nie uśmiechało. W końcu zadzwonił dzwonek i każdy wszedł do środka. Oczywiście wszedłem jako pierwszy i pierwsze, co zauważyłem to… Jakaś dziewczyna z klasy, która siedziała na Toma biurku z nogą na nodze. Co?! Ja rozumiem, że może nie idzie nam idealnie i ja sam nie jestem doskonały, ale bez przesady! Najpierw nie chce dać mego numeru temu chłopakowi co mi pomógł, a teraz… Najchętniej, to wycofałbym się i wyszedł. Ale zamiast tego usiadłem grzecznie w swojej ławce. I choć łzy cisnęły mi się do oczu, to to zignorowałem. Kiedy Tom wyczytał obecność, zwrócił się do klasy.
- Chce ktoś teraz poprawić swą ocenę z diagnozy wstępnej? – I co? Czemu patrzysz się na mnie, hę? Nie mamy zajęć indywidualnych, a ja nie jestem sam w klasie! – Bill?
- Ależ oczywiście, PROSZĘ PANA – zaakcentowałem ostatnie wyrazy, podniosłem się i poszedłem na sam środek klasy. Wiedziałem, że Tom jest zdziwiony moją pewnością siebie, ale nie dawał nic po sobie poznać.
- Więc – zwrócił się ponownie do pozostałych – zróbcie te zadania na tablicy – wypisał w rogu tablicy strony i numery zadań. – Więc… Wymień mi prawa Keplera.
- Pierwsze prawo: Każda planeta Układu Słonecznego porusza się wokół Słońca po orbicie w kształcie elipsy, w której w jednym z ognisk jest Słońce. Drugie prawo: W równych odstępach czasu promień wodzący plany, poprowadzony od Słońca, zakreśla równe pola. Trzecie prawo: Stosunek kwadratu okresu obiegu planety wokół Słońca do sześcianu wielkiej półosi jej orbity jest stały dla wszystkich planet w Układzie Słonecznym – wyrecytowałem.
Tom zadał mi jeszcze kilka pytań, na które oczywiście znałem odpowiedź i dostałem pięć! Poprawiłem na piątkę! Byłem z siebie taki dumny. A Tom nawet nie musiał mi pomagać! Ani w uczeniu się, ani w trakcie odpowiedzi. Byłem cholernie ciekaw, co teraz sobie myśli.

Tom
- Nienawidzę cię! - krzyknął, nim wybiegł z mieszkania, a ja nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Nie powiem, że mnie to nie zabolało, bo bolały jego słowa... I to nawet bardzo. Ale co ja mogłem? Nic. Niedługo potem sam też ruszyłem do szkoły.


Lekcje tego dnia nudziły mnie jak nigdy wcześniej, ale przynajmniej miałem jakieś zajęcie na laptopie. W końcu miałem zamiar przygotować pewną niespodziankę dla Billa.
Kiedy w końcu zaczęła się szósta lekcja, nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Zwłaszcza, że to była lekcja z Billem, a chłopak zachowywał się arogancko, gdy poprosiłem go do odpowiedzi. I widziałem, jaki był dumny z siebie, kiedy dostał piątkę. Sam byłbym z niego dumny, gdyby nie fakt, że Bill chciał mi zwyczajnie dopiec. Było mi naprawdę z tego powodu przykro. Po tej lekcji postanowiłem zwolnić się i iść do domu. Powiedziałem, że źle się czuje, na co dyrektorka patrzyła tylko na mnie krzywo, ale w tej chwili miałem to totalnie w dupie. Po prostu dzisiaj nie byłem w stanie zostać dłużej w tym budynku. Czułem się źle. Psychicznie.
Po drodze do mieszkania skoczyłem do ślusarza, by dorobić Billowi klucz, a kiedy do niego w końcu dotarłem i przyjechali ludzie z rzeczami, które zamówiłem przez internet, zabrałem się do pracy. Wkrótce moja nieużywana garderoba przemieniła się w nowy pokój Billa w zaledwie trzy godziny. Nie było to jakieś wielkie pomieszczenie, ale wystarczające dla nastolatka. Przynajmniej tak myślałem. Kolory ścian były w jasnych kolorach, gdyż ich nie przemalowywałem, a dużych rozmiarów okno, które znajdowało się naprzeciwko drzwi, sprawiało, że owe pomieszczenie było jeszcze jaśniejsze. W dodatku z tego miejsca było widać całą panoramę miasta, więc w nocy naprawdę musiał być to całkiem fajny widok. Pod oknem oczywiście mieściło się biurko z ciemnego drewna, a na nim stała lampka, drukarka i laptop, by chłopak miał jakąś pomoc do nauki, a przed biurkiem stało obrotowe krzesło. Z prawej strony znajdowała się duża i pojemna szafa z lustrem, a naprzeciw niego, po lewej stronie, stało łóżko z ogromną ilością poduszek, a obok niego była szafka nocna. Jeśli chodzi o resztę dodatków, to tym musiał już zająć się Bill, bo nie miałem pojęcia, co mógłbym tam jeszcze dać. Następnie, co zrobiłem, to wziąłem się za przygotowywanie obiadu. W końcu niedługo miał pojawić się mój współlokator. I byłem naprawdę ciekawy, jak zareaguje.

Bill

Po szkole skierowałem się do naszego mieszkania. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż Tom łaskawie otworzy mi drzwi. Kiedy w końcu pojawił się przede mną coś ścisnęło moje serce. Przygryzłem wargę i spuściłem wzrok. Nie mogłem patrzeć na te smutne oczy Toma, które patrzyły prosto na mnie. Bobik zaczął skakać po mnie, witając mnie. Kucnąłem i zacząłem go głaskać, okazując swe zainteresowanie. I dopiero teraz dostrzegłem, jak on przez ten czas urósł! Może do tej pory nie zauważyłem tego, bo cały czas byłem z nim, ale teraz… Musiałem bardziej mu się przyjrzeć.
- Mam niespodziankę dla ciebie – powiedział cicho chłopak, a ja wstałem i spojrzałem na niego, nie za bardzo wiedząc o co chodzi.
Myślałem, że będzie mieć dla mnie karę, będzie obojętny, a nie, że będzie mieć dla mnie niespodziankę!
- Co to takiego? – zapytałem równie cicho co on i patrzyłem na niego niepewnie.
- Zajrzyj do garderoby – odrzekł i poszedł do kuchni.
Może przygotować obiad… A może już kolację? Tak jak mówił, tak zrobiłem. Poszedłem do garderoby, a to, co tam ujrzałem… Moje oczy prawie wyszły mi na wierzch. C-Co to miało być?! Miałem mieć tu swój własny pokój? Nie, żeby mi się nie podobał, bo naprawdę był wykonany z gustem, choć kilku dodatków mi tu brakowało, ale to tak jakby… Tom chciał się co najmniej ode mnie odgrodzić. Jakby wyznaczał mur między nami. Do oczu od razu naszły mi łzy. Nie wierzyłem, że będzie w stanie coś takiego zrobić. Owszem! Może ostatnio nie dogadywaliśmy się tak, jak na początku, ale to nie znaczy, że… od razu mamy się ogradzać od siebie i zapominać o tym, co było. Starłem szybko łzę, która wydostała się na zewnątrz i wyznaczała samotną drogę na mym policzku. Postanowiłem być twardy. Musiałem być twardy. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Miejsce obok mnie zaraz zajął Bobik, którego głaskałem i czochrałem za uszkiem, co najwidoczniej spodobało mu się, bo co jakiś czas wydawał z siebie pomruki lub mnie lizał.
- I jak ci się podoba? – zapytał Tom, który po chwili siedział po mojej drugiej stronie.
- Może być. – Wzruszyłem ramionami, jakbym był obojętny na to wszystko, choć, cholera, nie byłem! Owszem, starałem się, ale chyba słabo mi wychodziło. Najważniejsze, że jeszcze głos nie zaczął mi się łamać!
- Możesz go urządzić po swojemu oczywiście. – Uśmiechnął się, gdy na niego spojrzałem.
- Nie będę tam spać. Już wolę tu z Bobikiem.
- Dlaczego?
Pff! I jeszcze wielce zdziwiony! Jasne! No zastanów się, Tom! Skoro jesteś nauczycielem, i to fizyki, to powinieneś mieć choć odrobinę tych szarych komórek!
- Bo nie! – krzyknąłem, gdyż powoli puszczały mi nerwy.
- To w takim razie nie wiem, gdzie chcesz trzymać ubrania i wszystkie swoje rzeczy. A spanie tutaj na dłuższą metę, uwierz mi, nie jest wygodne. – Skrzyżował ręce na piersi i patrzył na mnie. Co on nagle taki pewny siebie się stał?
- Myślałem, że chcesz jednak ze mną mieszkać, a nie…
- Mieszkamy razem, Bill.
- Ale nie w jednym pokoju.
Miałem ochotę tupnąć wręcz nogą, jednak się powstrzymałem. Nie lubiłem, gdy coś szło nie po mojej myśli. Nie mogłem znieść myśli, że już nie będziemy razem spać… Że nie będę zasypiać, wtulony w jego muskularne ciało.
- Nie zachowuj się dziecinnie, Bill – mruknął obojętnie.
- Wolę się zachowywać dziecinnie, niż tak, jak ty. – Wstałem i poszedłem do swojego nowego pokoju, mocno trzaskając drzwiami, jednocześnie zostawiając Toma w totalnym oniemieniu. Rzuciłem się na łóżko i wybuchłem głośnym płaczem.

~.*.~

Witajcie.
W zasadzie nie powinnam nic tu pisać, bo... no dzisiaj odcinek powinien być publikowany przez Czaki i zapewne będzie na mnie o to zła, ale no... Po prostu muszę coś napisać, bo zdaję sobie sprawę, że to, co się teraz dzieje... No jest krótko, nudno i praktycznie wciąż to samo. Ale poczekajcie. Bill teraz się ostro buntuje, ale potem sprawy się nieco... Odwrócą, poczekajcie jeszcze trochę. I żałuję, że nie możemy wstawiać odcinków częściej, ale nawet nie mamy kiedy pisać. Ja mam praktyki, Czaki szkołę - masakra totalna. Wcześniej pisałyśmy jeden odcinek w ciągu dwóch dni, teraz każda z nas daje tylko swoją jedną część na tydzień, więc jest naprawdę źle... Więc... Chciałam podziękować w swoim, jak i Czaki imieniu tym, co są, wytrzymują to jakoś i wspierają nas swoimi komentarzami. Jesteście naprawdę wielcy!

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie,
Joll i gdzieś tam Czaki ♥

6 komentarzy:

  1. Dobra
    Odcinek jest dosyć ciekawy ale cały czas Bill...Bill ty idioto!!!!!
    On nic nie rozumie i zachowuje się jak jakiś głupi i nic nie rozumiejący dzieciak
    Czekam na ta zamianę ról mam nadzieję że Bill zrozumie jak czuł się Tom przez ten czas


    Rozumiem was dobrze ponieważ też tak pisze opowiadanie więc rozumiem :D

    Czekam na kolejny odcinek i mam nadzieję że teraz to Tom mu tak dowali że się Bill opamięta
    :3


    Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, no nieźle, Bill na prawdę zachowuje się niedojrzale, ale rozumiem że później będzie lepiej, więc rozumiem i czekam z niecierpliwością aż to Tom, dowali jemu :D

    Czekam na kolejny odcinek :)

    Pejti

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom jest za dobry dla Billa, urządził mu pokój a on tak się odwdzięcza! Tom ma racje, zachowuje się dziecinnie. Przetarł mu trochę nosa, gdy nauczył się na fizykę, był z siebie dumny, ale powinien tez pomyśleć, co czuje Tom. Nie są to miłe uczucia, mam nadzieje, że Bill w końcu zrozumie. Ja rozumiem i dalej będę czekać na ciąg dalszy! Dużo weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że Bill przesadza, ale z drugiej strony większość osób w wieku Billa tak się właśnie zachowuje. Wydaje mi się, że Bill nie panuje nad swoimi uczuciami i emocjami. Rozsadek mówi mu co innego, a serce co innego, i dlatego że jest jeszcze młody i niedoświadczony kieruje się bardziej sercem niż rozumem i wszystko bierze za bardzo do siebie. Współczuję w tym momencie Tomowi, chociaż wiedząc jaki jest Bill mógł od razu mu powiedzieć, że na przykład; "To kąt dla ciebie, żeby się mógł skupić tam na nauce, ale śpimy razem" żeby, to było dla niego jasne, przynajmniej ja bym tak zrobiła, no ale faceci myślą inaczej.
    Fajny odcinek, podobał mi się. Czekam na kolejny, chociaż te tygodniowe przerwy... ehh... no trudno, jakoś będę musiała to przeżyć.
    Buziaczki dziewczyny :*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zaniem Bill za bardzo wyolbrzymia sprawy i zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka, no ale w sumie taka własnie jest młodzież. buntuje się, ale nie widzi tego, że źle robi .. cóz .. Tom , widać,że chce jak najlepiej i ma inne podejście do wszystkiego. Ma też dużo cierpliwości, ale już powoli zaczyna go to męczyć , bynajmniej takie odniosłam wrażenie.
    Pomysł z pokojem był świetny, przyda się własny kąt Billowi, ale oczywiście on odebrał to inaczej. Sądzę, iż powinni ze sobą poważnie porozmawiać..
    Świetny odcinek i już się nie moge doczekać nowego .. tyle dni czekania, ahh ..

    Pozdrawiam i ściskam Was mocno ;) :**

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie wreszcie pojawił się nowy odcinek ;)
    Zapraszam serdecznie do czytania ;) Buziaaaki ;**

    OdpowiedzUsuń