piątek, 5 września 2014

Odcinek dwudziesty

Tom

Kiedy usłyszałem trzask rozbijanego szkła, a potem zamykające się z hukiem drzwi, wiedziałem już, iż Bill opuścił mieszkanie. Wszedłem chwilę potem do salonu i westchnąłem cicho, po czym zacząłem sprzątać cały ten bałagan. Kompletnie nie rozumiałem zachowania chłopaka. Nawet nie wiedziałem, co zrobiłem źle, że tak postąpił. Niby mówią, że to kobiety są skomplikowane, ale Bill jest chyba jeszcze bardziej...
Gdy skończyłem sprzątać, nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, więc wziąłem szybki prysznic, a potem zabrałem się za sprawdzanie kartkówek i przygotowywanie nowych. Nie mam pojęcia, ile nad tym siedziałem, ale chyba naprawdę długo, bo sprawdziłem dosłownie wszystko i przygotowałem sporo zagadnień na przyszłe kartkówki, a nawet ułożyłem parę testów! Przynajmniej miałem jakieś zajęcie i nie myślałem tak o Billu, chociaż muszę przyznać, że cholernie się o niego martwiłem... I coraz bardziej się niepokoiłem, bo zegarek wskazywał już naprawdę późną godzinę. Gdy dochodziła trzecia, myślałem, że zaraz oszaleję. Zwłaszcza, że od półtora godziny pisałem sms'y lub dzwoniłem do Billa, a on ani nie odbierał, ani nie raczył mi odpisać. Bardzo się martwiłem... Powoli wychodziłem z siebie, więc postanowiłem, że zacznę go szukać. I akurat miałem wychodzić z mieszkania, gdy nagle rozbrzmiał się dźwięk dzwonek.
- Przyprowadziłem twoją zgubę – usłyszałem od jakiegoś obcego chłopaka, gdy już otworzyłem drzwi i go zobaczyłem.
Co gorsza, owy chłopak tulił do siebie totalnie zalanego Billa. Widać było, że ledwo kontaktuje.
A ja nie wiedziałem, co w tej chwili tak naprawdę czułem. Złość? Zazdrość? Gniew? Ulgę? Nie mam pojęcia. Bardzo prawdopodobne jest to, że czułem wszystko naraz. W dodatku miałem cholerną ochotę pobić tego gnoja, za to, że tak przyciskał się do MOJEGO Billa, ale zarazem czułem wdzięczność do niego, bo w końcu zaopiekował się nim i przyprowadził tutaj. A co do samego Billa... To zawiodłem się na nim. I to bardzo.
- Dzięki – powiedziałem dość spokojnie, starając się ukryć wszelkie emocje, które mną targały i zaraz przyciągnąłem do siebie czarnowłosego, wpuszczając go do środka. - Mogę się jakoś odwdzięczyć za pomoc? - zapytałem, chcąc być choć trochę uprzejmy, chociaż miałem ochotę sprać go na kwaśne jabłko. W końcu widziałem, jak patrzył na Billa. A sam też nie był brzydki. Można nawet powiedzieć, że był przystojny. Jego duże niebieskie oczy, same przyciągały spojrzenia innych, pełne usta zachęcały wręcz do pocałunków i miał też zgrabny nosek oraz półkrótkie blond włosy, które dodawały mu trochę jeszcze dziecinnego wyglądu, ale też uroku. W dodatku był lekko umięśniony, przez co wydawał się jeszcze bardziej atrakcyjny.
- No... - zaczął mało inteligentnie, patrząc na mnie niepewnie. - Jeśli mógłbyś być taki miły i podałbyś mi numer twojego brata, to to w zupełności w podzięce by wystarczyło.
- Mojego co...? - spytałem, niedowierzając w to, co usłyszałem.
- Brata – powtórzył, marszcząc czoło.
- Dla twojej wiadomości – zacząłem, niemalże warcząc na niego – to nie jest mój brat, tylko chłopak i jak jeszcze raz zobaczę cię w jego towarzystwie, to nie będę wtedy odpowiadać za swoje zachowanie i twoje połamane gnaty. A teraz spieprzaj! - krzyknąłem i zatrzasnąłem mu przed nosem drzwi. - A ty co? Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - zapytałem obojętnym tonem głosu, odwracając się w stronę chłopaka, który ledwo utrzymywał się na swoich chwiejnych nogach.

Bill

- To raczej ty się wytłumacz! – zarzuciłem mu, wytykając go palcem.
Zachwiałem się, ale w porę przytrzymałem ściany.
- A niby z czego ja mam się tobie tłumaczyć?
Wyglądał na dość zszokowanego. I jeszcze się pyta! Pff! Bezczelny!
- Czemu mnie miałeś w dupie! Nawet się nie zainteresowałeś, czemu nie ma mnie tak długo!
- No taak! Bo wcaale do ciebie nie dzwoniłem i nie wysłałem chuj wie ile wiadomości!
Wyciągnąłem telefon z kieszeni. Rzeczywiście… Ale to się nie liczy! Nie słyszałem!
- Jakoś nie było cię przy mnie przez ten cały czas! A gdyby ktoś mnie zgwałcił?!
- No przepraszam, ale nie wiedziałem, że masz pięć lat i wszędzie trzeba za tobą chodzić!
Oj, czyżby Tommy stracił cierpliwość? Ojojoj.
- I czemu nie dałeś temu chłopakowi mojego numeru, co? Jak mogłeś go tak potraktować po tym, co dla mnie zrobił? – Pokręciłem głową. Owszem, chciałem wywołać w nim zazdrość. Nawet bardzo. – To wszystko, czego oczekiwał. A tymczasem nie dostał nic za pomoc – kontynuowałem, na co Tom prychnął.
- A co, zamierzasz się z nim pieprzyć? – Uniósł brew i pokręcił głowę. Nie jestem dziwką! – Poza tym, co to jest w ogóle za rozmowa?! Mieszkasz pod moim dachem i albo będziesz przestrzegać pewnym moich zasad, albo wrócisz do mamy lub polecisz do taty, rozumiesz?! Nie będę cię niańczyć, Bill, przykro mi. Skoro chcesz się z nim pieprzyć, to proszę bardzo – ja to przeboleję. Ale myślałem, że łączy nas jednak coś więcej – powiedział i wszedł w głąb mieszkania. Chciałem naturalnie pójść za nim, jednak gdy zrobiłem krok do przodu po prostu… runąłem jak długi, co oczywiście zwróciło uwagę Toma. Zaraz do mnie podszedł i pomógł mi wstać. Na nim również się uwiesiłem. - Zobacz, jak ty wyglądasz – westchnął i pokręcił głową.
- A co, nie podniecam cię taki? – Uniosłem do góry brew, co w moim stanie musiało wyglądać dość komicznie.
- No popatrz, bo nie – powiedział to zupełnie naturalnie. Jakby oznajmiał najbardziej oczywistą rzecz.
- Jak to?! – Zatrzymałem się i odsunąłem się od niego, choć dalej przytrzymywałem. – Jak możesz?!
- Bill, jesteś zalany w trupa… Nasza konwersacja nie ma najmniejszego sensu.
- Otóż ma! – tupnąłem nogą, przez co musiałem wyglądać dziecinnie. – No proszę! Rozmawiaj ze mną!

Tom

- Nie będę z tobą rozmawiać w tym stanie. A po drugie, to i tak idziesz spać. I dla twojej wiadomości, to zostało ci już mało czasu, bo w sumie niedługo musisz iść do szkoły, ale chociaż się zdrzemnij.
- C-co...? - zająknął się tylko, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- A myślałeś, że co? Że pozwolę zostać ci w domu? Nie ma mowy. Teraz to sobie nagrabiłeś, młody. I jeśli nie będziesz się mnie słuchać, to pogadamy zupełnie inaczej – mruknąłem, prowadząc przy tym chłopaka do sypialni. A gdy już tam dotarliśmy, zacząłem ściągać z niego te śmierdzące alkoholem i papierosami ubrania.
- Tom...? - szepnął nagle i położył dłonie na mój tors.
- Hm? - bąknąłem, ściągając z niego ostatnią rzecz, czyli spodnie.
- A jeśli powiem ci, że mam na ciebie ochotę...? - zapytał, wsuwając swoje lodowate dłonie pod moją koszulkę, jednak zaraz szybko je stamtąd wyciągnąłem i posadziłem chłopaka na łóżko.
- Nie mam ochoty. A przynajmniej nie teraz, gdy jesteś zalany. I w dodatku jestem zmęczony – rzuciłem, naciągając na czarnowłosego kołdrę.
- Ale Tom...
- Dobranoc, Bill – powiedziałem na odchodnym, po czym zgasiłem światło i ruszyłem na kanapę stojącą w salonie. Musiałem choć trochę się przespać przed pracą.


Pobudka z rana była czystą katorgą. Czułem się tak, jakbym co najmniej miał kaca. Strasznie napieprzał mnie łeb. I miałem ogromną ochotę zostać w domu i spać do południa. Jednak wiedziałem, że muszę wstać. W dodatku dla Billa należała się nauczka i musiałem dopilnować, by i on zwlekł się z łóżka. Więc kiedy już podniosłem się ledwo z kanapy, ruszyłem w stronę kuchni, by przygotować kawę oraz śniadanie i coś do szkoły, a dla Billa dodatkowo tabletki na kaca, po czym ruszyłem do sypialni, chcąc go obudzić. Aczkolwiek chłopak za cholerę nie chciał wstać. Dopiero szklanka zimnej wody postawiła go na nogi.
- Kurwa, pojebało cię już kompletnie?! - wydarł się, zrywając się przy tym z łóżka, jakbym polał go kwasem a nie wodą.
- W kuchni czeka na ciebie śniadanie – odparłem spokojnie, nawet na niego nie patrząc, gdyż poprawiałem łóżko.
- Nigdzie nie idę – powiedział pewny, że to coś da.
- Idziesz i to bez gadania – rzuciłem, po czym wróciłem do kuchni, by samemu zjeść spokojnie śniadanie, chociaż zupełnie nie miałem apetytu. Czułem się fizycznie i psychicznie wykończony, a jeszcze czekał na mnie długi i męczący dzień.

8 komentarzy:

  1. Ojej! Bill ty idioto...
    Dlaczego Tom, ma tyle cierpliwości?
    Szczeniackie zachowanie Billa again.
    Błagam....Billy ogarnij, że się. Eh...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie Bill proszę ogarnij sie...
    Wiem że go kocha itp ale tego już za dużo...
    No weź ...
    Odcinek fajny ale no Bill trochę przesadza sorry nie trochę tylko BARDZO!

    Tom to anioł i do tego cierpliwy ale Bill tego nie widzi
    Może jak Tom go zostawi na jakiś czas albo coś to w końcu się opamięta
    Tom zachowuje się super nawet jak nic nie zrobił to i tak go przeprasza i się stara a Bill tego nie widzi i nie rozumie kilku ważnych rzeczy
    Serio niech zostanie na trochę sam i się ogarnie i zobaczy jakim skarbem jest Tom

    OdpowiedzUsuń
  3. Bill weź sie w garść ! Co Ty robisz ?!
    Tom się tak stara, opiekuje się nim i co najważniejsze , oddał mu swoje serce, a Bill co ? Stroi jakieś fochy i to całkowicie bez powodu.
    Jak tak dalej będzie to Tom go zostawi , wtedy przekona się jaki błąd popełnił ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Bill sobie gromadzi i to ostro. Wydaje mi się, że dopóki ktoś z boku, ktoś postronny nie Tom, nie powie mu, że przegina, zrobi coś jeszcze głupiego i Tom nie wytrzyma i odeśle go do rodziców, wtedy może Bill zrozumie, że te wszystkie rzeczy, o które się czepiał, są tak naprawdę nieistotne. No, ale zobaczymy, może Tom ma inny pomysł na niego.
    Pozdrawiam Was dziewczynki, buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, czy Bill nie może być bardziej rozważny? A ten chłopak b naprawdę uroczy, ale Tom zachował się jak zazdrosny pacan. Czekam na nexta :3 Do piątku :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Krótko, czuję niedosyt xd
    Zgadzam się z resztą, co ten Bill odczynia, jakie dzikie harce kosztem nerwów biednego Tomaa.... Aż mu współczuję momentami xd Bill powinien chya odrobinę dojrzeć do tego związku myślę. A może zrozumie swój błąd...? Oby :D Czekam z niecierpliwością na kolejną część! :)

    Pejti

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaaam ;)
    Przybywam z informacją ;) u mnie pojawił się mój pierwszy w życiu One Shot ;)
    Zapraszam do przeczytania ;)
    Buziaaaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego tak krotko?:( super wszystko dziewczynki, mam nadzieje, ze macie teraz w planach to, ze Bill sie teraz wykaze i wszystko sie miedzy nimi ulozy. bo szkoda mi Toma naprawde. uwielbiam was czytac :) czekam teraz do nastepnego piatku z niecierplowoscia:*


    pozdrawiam i duzo weny:)

    OdpowiedzUsuń