piątek, 5 grudnia 2014

Sezon II: Odcinek pierwszy

ODCINEK PIERWSZY

Bill

Nie wierzyłem w co to widzę. Miałem nadzieję, łudziłem się, że ten jeden raz zasnąłem na plaży, a to wszystko to po prostu jakiś sen. A raczej koszmar, z którego zaraz Tom mnie obudzi, pocałuje i razem pójdziemy do wody, aczkolwiek nic takiego się nie wydarzyło. Czułem jak sztylet, który chłopak wbił w moje serce, wchodzi coraz głębiej i rozrywa je na pół. Szedłem do swojego pokoju z zamiarem spakowania swoich rzeczy, aż nagle ktoś złapał mnie za rękę. Wyrwałem ją szybko i odwróciłem się.
- Czego?! – warknąłem, ścierając wierzchem dłoni łzę z policzka. – Widzę, że zdążyłeś się ubrać! Idź, bo nie dokończyłeś chyba czegoś!
- Poczekaj, porozmawiajmy – powiedział lekko zdyszany i próbował dotknąć dłonią mego ramienia.
- Nie dotykaj mnie! Brzydzę się tobą, rozumiesz?! Te twoje wszystkie wymówki... – Pokręciłem głową, nie wierząc, że byłem aż taki naiwny. Wszystko przyjąłbym do siebie, ale nie to. Wyśmiałbym kogoś, gdyby powiedział, że Tom mnie zdradza. Szczególnie po tym, co się wydarzyło po tych całych dwóch miesiącach spędzonych razem. Po tym jak wyznał mi miłość w Paryżu, po tych wszystkich nocach spędzonych razem. Czyżby nic one dla niego nie znaczyły? Czyżbym ja dla niego nic nie znaczył…? - Zadowolony jesteś z siebie, co?! – Wszedłem do swego pokoju, trzaskając drzwiami i usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach i wybuchłem płaczem. Czułem jak coś trąca mnie z boku, zerknąłem w tamtą stronę i dojrzałem Bobika, który skamlał, jakby współczuł mi i chciał jakoś pocieszyć.
- Widzisz? Faceci to chuje – stwierdziłem, wzruszyłem ramionami. – A my jesteśmy wyjątkami, którzy to potwierdzają. 
Piesek szczeknął i pomachał ogonem, jakby się ze mną zgadzał, na co zaśmiałem się przez łzy. Nagle do pokoju wszedł Tom, a Bobik od razu zaczął warczeć i aż szczeknął na chłopaka, co mnie zdziwiło. Jakby naprawdę rozumiał, że Tom mi zrobił coś złego… Zacząłem drapać go za uchem i po plecach.
- Możesz ze mną chociaż pogadać?
Jaki on uparty jest! Nie rozumie, że tego nie chcę?
- A ty możesz dać mi święty spokój? Do tej pory doskonale ci to wychodziło!
- Tom? – Do pokoju weszła ów dziewczyna, a ja myślałem, że zaraz zwymiotuje. Jeszcze jej tu brakowało… Miała na sobie o wiele za dużą koszulkę, która pewnie należała do Toma i sięgała jej do połowy ud i naprawdę nie obchodziło mnie to, czy coś jeszcze miała na sobie. – Czemu twój współlokator tak krzyczy…?
- WSPÓŁLOKATOR?! – wydarłem się najgłośniej jak potrafiłem i aż wstałem. – Więc jestem dla ciebie tylko współlokatorem?! TYLKO WSPÓŁLOKATOREM?!
- Bill jest moim chłopakiem... – Wypuścił głośno powietrze z płuc i patrzył to na mnie, to na dziewczynę.
Naprawdę zawiódł mnie. Przekroczył linię i zaszedł tak daleko, że aż jej nie widział. Ale nie myślałem, że kiedyś będzie kryć się z tym, że jesteśmy razem. W szkole rozumiałem to, no bo jednak nie chcę, by nas wylali, ale poza nią…?
- Nie mów czegoś, czego nie wiesz, okej? – mówiłem szorstko. Ale widząc minę Toma dodałem: - Zapomniałeś jeszcze dopowiedzieć „byłym”. Jestem twoim BYŁYM chłopakiem. I kto to w ogóle jest? – Wskazałem niedbale palcem na dziewczynę. – Nowa nauczycielka od biologii?
Gdy tylko zadałem te pytania, Tom od razu się zmieszał.
- To jest… to…
- No co jest?! Co się tak zaciąłeś! Przecież chciałeś gadać, do cholery! Dobra była?! Lepsza ode mnie?! No odpowiadaj, kurwa!
- Przestań, Bill. To jest… Lili to… To moja była narzeczona.
CO?! To z nią był zaręczony?! Nie dość, że mnie zdradził, to jeszcze z nią?! Opadłem aż na łóżko i złapałem się za głowę. Nie wierzyłem… Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie powiedział, że żałuje… Że ona nic dla niego nie znaczy… Czyli stara miłość nie rdzewieje… Musiała najwidoczniej być naprawdę silna, skoro po takim czasie odżyła, a Tom był w stanie dla niej zrezygnować ze mnie. Z nas… Tylko po co kłamał, że niby woli chłopców? Że mnie kocha?
- To miłego zakładania rodziny – wyszeptałem tylko, wziąłem torbę i zabrałem się za pakowanie. Nawet Bobik widząc co robię, brał moje ubrania z półek, które znajdowały się nisko lub które mógł dosięgnąć stojąc na łapach i w zębach wkładał ubrania do mojej torby. Boże… Ja nie zostawię go tu… Oczywiście, że nie!
- Bobik idzie ze mną. Jego też ostatnimi czasy miałeś w dupie – powiedziałem bez żadnych emocji i kiedy torba była pełna, a w środku znajdowało się wszystko, co było mi niezbędne, przerzuciłem ją przez ramię i wziąłem jeszcze smycz. - Powodzenia – rzuciłem tylko i skierowałem się w stronę drzwi, ale chłopak ponownie złapał mnie za rękę, choć wyrwałem ją i tym razem. - Nie życzę sobie, byś mnie dotykał, powiedziałem! – Cholera, mój głos dziś nieco ucierpi. – Nie chcę tłumaczeń, rozumiesz? Brzydzę się tobą i wszystkim, co jest z tobą związane. Żałuję, że byliśmy razem… Naprawdę tego żałuję. – Wypuściłem głośno powietrze z płuc, a głos powoli zaczynał mi się łamać. – Inaczej nie cierpiałbym tak, jak cierpię teraz… Nie cierpiałbym przez ciebie – wyszeptałem i wyszedłem.
Dopiero, gdy znalazłem się na świeżym powietrzu, usiadłem na pobliskiej ławce i schowałem twarz w dłoniach, dając upust całym emocjom. Płakałem jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę. Zabawkę, która okazała się należeć do kogoś innego… Bobik leżał tylko obok moich stóp, aż w końcu usiadł obok mnie i pozwolił mi się tulić. W końcu był jedynym, co pozostało po wielkiej miłości… Wielkiej miłości mojej i Toma… Był jedyną rzeczą, która będzie przypominać mi o Tomie… Będzie przypominać mi o tym, że to nie był sen, a coś realnego… Coś co wypaliło znamię na moim sercu. Pozostawił po sobie pustkę, którą nikt nie będzie w stanie do końca zapełnić. Spojrzałem na niebo. Miliony gwiazd, a w ich towarzystwie pełny księżyc, który rzucał srebrną poświatę na ziemię. Poczułem chłodny wiatr na ramionach. Zerknąłem na Bobika smutnym wzrokiem i kiedy przypomniałem sobie, że w końcu razem mieliśmy się nim opiekować, ponownie wybuchłem jeszcze większym płaczem.



Jak mogło mi się to przytrafić?
Popełniłem błędy
Nie mam gdzie uciec
Noc trwa, kiedy marnieję
Mam dość tego życia
Chcę tylko krzyczeć
Jak mogło mi się to przytrafić…?


Tom


Kiedy Bill wycofał się z mojej sypialni, wiedziałem, że wszystko przepadło, a alkohol już dawno wyparował z mego organizmu. Czym prędzej odepchnąłem od siebie Lilith, nałożyłem bokserki pobiegłem do niego. Lecz on nawet nie chciał mnie słuchać. Nawet MÓJ pies był na mnie wściekły, choć od początku za pana wybrał sobie Billa. Zostawił mnie samego z Lilith i pustką w głowie.
- Dlaczego mnie okłamałeś? - zapytała z wyrzutem, gdy usiadłem na kanapie.
Jakoś nogi odmawiały mi posłuszeństwa i uginały się pod moim ciężarem...
- Nie chciałem ci o nim mówić. Nie chciałem czuć wyrzutów sumienia, że go ranię... A teraz...? Teraz mi tego nigdy nie wybaczy... - wyszeptałem, ukrywając twarz w dłoniach i dając upust łzom, które paliły mnie pod powiekami od dłuższego czasu. - Co ja najlepszego narobiłem... - zacząłem mamrotać pod nosem jak jakąś mantrę i nie mogąc powstrzymać łez.
- Powinnam cię teraz zostawić, bo mi też zrobiłeś niezłe świństwo, ale wiem, że nie jestem lepsza – powiedziała, siadając obok mnie. - Kochasz go, prawda?
- A jak myślisz?! - wrzasnąłem, znów patrząc na nią. - Czy gdybym go nie kochał, ryczałbym teraz jak jakaś baba?! Dobrze wiesz, jaki jestem... - ostatnie słowa już wypowiedziałem nieco łagodniej, wycierając łzy ze swych policzków.
- To dlaczego go zdradziłeś? - zapytała, a ja popatrzyłem na nią jak na idiotkę.
- Ty słyszysz, kurwa, co ty mówisz?! Gdybyś się nie pojawiła, wszystko byłoby, kurwa, dobrze! Ale musiałaś tu wrócić i namieszać w głowie! - wrzeszczałem, a po chwili w furii chwyciłem ze stołu kieliszek od wina i rzuciłem nim o ścianę, nie mogąc nad sobą zapanować. Byłem wściekły na siebie i na nią.
- Tom, uspokój się... - poprosiła, spoglądając na mnie z malującym się w oczach strachem.
- Łatwo ci, kurwa, mówić! Ty w ogóle żałujesz, że zdradziłaś swojego męża?! - zapytałem, wciąż krzycząc. Nie panowałem nad sobą. I wiedziałem, że gdybym został sam, to byłbym gotów zrobić coś naprawdę głupiego.
- Nie – odparła szczerze, patrząc prosto w moje oczy. - Nie kocham go i jestem z nim tylko i wyłącznie ze względu na Jess. Dobrze o tym wiesz. Tak naprawdę, to nigdy nie przestałam kochać ciebie. I nawet nie masz pojęcia, jak bardzo żałowałam tego, co zrobiłam i ile łez wypłakałam...
- Wiem... - wyszeptałem słabo. - Wiem, co wtedy czułaś i nawet nie wiesz, jak cholernie żałuję tego, co się stało... - załkałem, podchodząc do niej. - Ja nie mogę go stracić...
Dziewczyna popatrzyła na mnie smutno, gdy klęknąłem przed nią. Wiedziałem, że boli ją to, iż nie odwzajemniam jej uczuć i już nigdy tego nie zrobię. Ale cieszyłem się, że jednak jest tu przy mnie, bo wiedziałem, że teraz wszyscy się ode mnie odwrócą.
- Gdybyś mi o nim powiedział, nie pozwoliłabym na to, do czego doszło – powiedziała łagodnie, przeczesując palcami moje włosy, gdyż moja głowa spoczywała na jej udach, a z mych oczu wciąż wypływały słone łzy.
- Ja nie chcę żyć bez niego...
- Tom, jesteś idiotą wiesz? Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej. A teraz? Nawet ja nie jestem w stanie ci pomóc. Pomyśl tylko, co ten biedny chłopak czuje... - wyszeptała, jakby sama wiedziała, jak to jest.
- John cię zdradził, prawda? - zapytałem, podnosząc głowę.
- Żeby to tylko raz... - odparła, kręcąc głową na boki i śmiejąc się. Lecz był to śmiech przepełniony bólem...
- To czemu z nim nadal jesteś? - dopytywałem, nie rozumiejąc tego.
- Bo mamy córkę, mówiłam. Gdyby nie ona, pewnie już dawno bym go zostawiła. Myślałam, że między nami coś wyjdzie... Chciałam go dla ciebie zostawić, wiesz...? - pytała, choć wiedziałem, że nie oczekuje odpowiedzi. - Ale ty już nigdy nie będziesz mój. Ja już straciłam swoją szansę. Ale ty... Możesz jeszcze zawalczyć o swoją miłość.
- Jak? - zapytałem, patrząc na nią, jakby była moją ostatnią deską ratunku. - On nawet nie chce mnie słuchać... Pewnie gdybym teraz za nim pobiegł, to kazałby mi spierdalać... On mnie pewnie teraz nienawidzi... - wyszeptałem, spuszczając głowę.
- Nie wiem, Tom. Ale postaram się pomóc. Widziałam, jak ten chłopak na ciebie patrzył. Widziałam ból w jego oczach, ale też miłość. Oboje wiemy, że będzie ciężko, ale nie pozwolę ci... Wam upaść i poddać się. Swoją sprawę już dawno spierdoliłam i wiem, jak to teraz może brzmieć... - zaczęła, ale urwała, śmiejąc się, lecz zaraz mówiła dalej: - Ale nie pozwolę, byś go stracił. Choćby zwyzywał mnie od najgorszych, no bo w sumie, to będzie miał rację, to jednak... Chcę, byś był szczęśliwy, Tom.


Bill

- O Boże! Co ci się stało, Bill?! – zawołał Georg, gdy zobaczył mnie w opłakanym stanie z Bobikiem i torbą na ramieniu. Od razu wpuścił mnie do środka i dopiero, kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju, próbowałem powiedzieć mu, co się stało. A przynajmniej chciałem… Ale za każdym razem, gdy chciałem cokolwiek z siebie wydusić, choćby słowo, to głos odmawiał mi posłuszeństwa, albo w gardle czułem wielką gule. - Billy… - powiedział łagodnie chłopak, a ja byłem mu tak cholernie wdzięczny… Traktował mnie jak młodszego brata. Przyszedłem do niego w środku nocy, a ten mnie po prostu przyjął bez słowa.
- Widzisz… - Pociągnąłem nosem i wziąłem jaśka, którego Georg miał na łóżku, po czym przycisnąłem mocno do siebie. – Już wiem, czemu Tom tak znikał cały czas…
- Czemu?! – zainteresował się chłopak, który siedział naprzeciwko mnie na fotelu.
- Zdradzał mnie, Geo… Wszedłem do domu, to był tam z nią… Nakryłem ich na pieprzeniu się, rozumiesz?! – wydusiłem z siebie i wybuchłem płaczem, a Georg zaraz znalazł się obok mnie na łóżku i mocno przytulił.
- Co ty gadasz, Bill? – Zerknąłem na niego mokrymi oczyma i widziałem, że jest w szoku. Bardzo dużym szoku. – To niemożliwe…
- Dalej sam nie mogę w to uwierzyć… - wyszeptałem i pokręciłem głową. – Ale to w końcu jego była narzeczona…
- Zdradził cię z Lilith?! – Aż wstał z wrażenia i patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. – Żartujesz sobie? Zapierdolę go! – krzyknął i skierował się do drzwi, ale szybko do zatrzymałem.
- Przestań… Nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Nie mów przy mnie o nim, dobrze?
Chłopak tylko westchnął i pokiwał głową.
- Przykro mi, Billy. Nie wiedziałem, że Tom okaże się takim chujem.
- Przenocujesz mnie jakiś czas u siebie? – zapytałem z nadzieją w głosie, choć było mi trochę głupio prosić go o coś takiego.
- Jasne! Przecież do matki nie pójdziesz! – prychnął, na co uśmiechnąłem się słabo. – I tak bym cię nie wypuścił nigdzie.
- Dzięki, Geo.




Po dłuższych rozmyślaniach, szczególnie w nocy, gdy nie mogłem spać, doszedłem do wniosku, że zmienię szkołę i przeprowadzę się do taty. Tak będzie łatwiej. A przynajmniej miałem taką nadzieję… Wiedziałem, że o Tomie ot tak nie zapomnę. W ogóle o nim nie zapomnę… Ale wiedziałem jedno – nie chcę go widzieć, ani mieć z nim nic do czynienia. U Georga spędziłem kilka dni, a bilet na samolot do Londynu miałem zabukowany oraz zapłacony. Pozostało mi tylko zrobić odprawę. Poszedłem do sklepu, by kupić sobie jeszcze kilka potrzebnych rzeczy, aż nagle ktoś mnie zaczepił. Och, nie chcę brać udział w żadnej ankiecie, ani nie chcę niczego spróbować, ani nawet przetestować. I już miałem sztucznie miło powiedzieć: „Nie, dziękuję”, ale głos ugrzązł mi w gardle.
- Nie uciekaj – powiedział Tom, jakby bał się, że ucieknę z krzykiem ze sklepu.
Uniosłem tylko brew i patrzyłem tak na niego, czekając na dalszą treść. Chyba nie będzie teraz się tak gapić na mnie w nieskończoność, prawda?
- No? – popędziłem go dość niemiło.
- Możemy porozmawiać w jakimś innym miejscu? – zapytał z nadzieją w głosie. Miał worki pod oczyma, które notabene były zaczerwienione. Pomyślałem, że może od ciągłego płaczu… Ale nie wiedziałem czy Tom należy do facetów, którzy umieliby płakać kilka nocy oraz dni z rzędu.
- Nie mamy o czym rozmawiać. – Wzruszyłem ramionami, jakbym był całkowicie obojętny.
Choć, cholera, nie byłem! I strasznie ciężko było mi udawać takiego, co się niczym nie przejmuje. Jakby Tom nie wzbudzał we mnie żadnych uczuć, odczuć, czegokolwiek.
- Proszę cię… - wyszeptał, próbując dotknąć mnie, ale od razu odsunąłem się, chcąc zachować dystans. Nie chciałem, by mnie dotykał z dwóch powodów. Po pierwsze dotykał tej zdziry, a po drugie… nie chciałem przypominać sobie, jak to jest czuć jego bliskość… Wiedziałem, że z tym koniec. Że już nigdy nie będzie tak, jak kiedyś…
- Przykro mi, ale muszę już iść. – Odwróciłem się, wziąłem z półki ostatnią rzecz, jaka znajdowała się na mej liście zakupów i skierowałem się do kas. O dziwo Tom nie zatrzymywał mnie, ale odpowiedź na pytanie „czemu?” otrzymałem bardzo szybko, a mianowicie zaraz po wyjściu ze sklepu, gdyż właśnie przed nim na mnie czekał. Westchnąłem tylko w myślach. Musiałem być twardy. Ten ostatni raz…
- Bill, poczekaj – zawołał, gdy ominąłem go bez słowa. – Daj mi chociaż coś powiedzieć.
- Nie, to ty mi daj coś powiedzieć – zacząłem i widząc, że umilkł - kontynuowałem. – Wieczorem przyjdę po resztę swoich rzeczy, których poprzednio nie wziąłem. To będzie ostatni raz, kiedy będziesz musiał na mnie patrzeć. Przeprowadzam się do taty, więc nawet w szkole nie będziesz mnie spotykać. Możesz pieprzyć kogo chcesz.
- Ale jak to? Bill, ty nie możesz wyjechać… Ja cię kocham, rozumiesz? – powiedział desperacko i spojrzał na mnie tak błagalnie… Tymi swoimi pięknymi tęczówkami…
- A ja cię nienawidzę – wysyczałem i odwróciłem się, po czym odszedłem, a po policzkach spływały mi łzy…

~.*.~

Witajcie.
Przybywam do Was z pierwszym odcinkiem nowego sezonu i... Postanowiłam, że coś tutaj napiszę. ;)
Był komentarz, że opowiadanie ciągnie się... Huh, no muszę przyznać tutaj rację. Ale było mi i Czaki na tyle ciężko rozstać się z tym opowiadaniem, że tak wyszło. Ale nie bójcie się, nie będzie to druga "Moda na sukces". XD Opowiadanie jest już zakończone i tylko czeka, kiedy pojawi się na blogu. ;) I nie rozpędzajcie się tak z tymi domysłami... :D Na wszystko przyjdzie jeszcze czas, kochani.

To teraz zapraszam do komentowania!

Pozdrawiam serdecznie,
Wasza Joll.

PS Zaległości na waszych blogach postaram się nadrobić jak najszybciej. 

6 komentarzy:

  1. Łooooo kurwa mać.
    Tom jebańcu. Biedny Billi ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. łzy mi ciekną ciurkiem :'((
    co teraz z nimi będzie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde.. Bill naprawdę się zmienił, zrozumiał, że musi dorosnąć, a gdy już to zrobił, Tom odwalił taką szopkę. Trudno mu będzie odzyskać Billa, ale sam jest sobie winny..

    Z niecierpliwością czekam Na kolejny odcinek :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Bill w poprzednich częściach zrobił duże postępy, a teraz mam wrażenie, że stanie w miejscu i wróci do punktu wyjścia. Sama nie chciałabym mieć nic wspólnego z taką osobą, jak Tom. Zupełnie nic. A jego rozmowa z Lilith zupełnie mnie zaskoczyła, bo ona niesie mu pomoc, podejrzanie mi się to wydaje i to bardzo. A Geo jest nie do zastąpienia, przyjaciel na jazdą sytuację i coś mi się zadaje, że sobie poważnie porozmawia ze starszym Kaulitzem.
    Dużo weny Wam życzę i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam! Mówiłam, że Bill będzie chciał się odciąć. Nic dziwnego, że poczuł się tak bardzo skrzywdzony. Sądził, że jest dla Toma tym jedynym, a tym czasem właśnie do niego dotarło, że on dla Tom nie. Ciekawa jestem czy Bill wyjedzie do ojca i jak to będzie dalej, co zrobi Tom. Wiem, że mam nie snuć domysłów, ale trudno ich nie robić w takiej sytuacji. I tak sobie myślę, że może jak Bill pojedzie, to przy okazji w jakiś sposób się dowie o tym, że są rodzeństwem.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie pojawił się nowy odcinek ;) :**
    Zapraszam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń