piątek, 19 grudnia 2014

Sezon II: Odcinek trzeci

Witajcie.

Dzisiaj wstęp napiszę na początku notki, a nie na końcu. Bo to właśnie dzisiaj jest ten przełomowy moment. W końcu powoli zacznie się jakoś układać. No, ale nie będę nic więcej zdradzać. W dodatku... Jest to bardzo ważny odcinek. Ważny dla mnie. W pewnym momencie będziecie mogli włączyć sobie piosenkę i wczuć się bardziej w ten... klimat.
I chociaż piszę z Tobą to opowiadanie, to ten odcinek dedykuje właśnie Tobie, Czaki....

Życzę miłego czytania. ;)

Pozdrawiam,
Joll.

~.*.~


Bill


Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Po prostu patrzyłem się na Toma, powstrzymując łzy, które już prawie spływały po policzkach.
- Nie zobaczysz nawet? – zapytał rozczarowany i westchnął, zerkając na swe dłonie, którymi się bawił.
Drżącymi rękoma otworzyłem album, a widząc pierwsze zdjęcie, które zajmowało całą stronę, szybko go zamknąłem. Nie mogłem patrzeć, jak się całujemy, objęci. Wyjąłem z kieszeni portfel i rzuciłem banknot na stół za swe zamówienie.
- Ja… Ja już chyba pójdę.
I nim Tom zdążył cokolwiek powiedzieć, mnie już nie było. W biegu ubrałem się, a chłód, jaki panował na zewnątrz pomógł mi choć trochę ochłonąć. Odgarnąłem z ławki śnieg i usiadłem na niej. Już lekko skostniałymi palcami zacząłem oglądać album. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi… Na każdym zdjęciu ktoś z nas się uśmiechał, robiliśmy głupie miny, całowaliśmy się… Najbardziej podobały mi się te, które zostały zrobione w Paryżu. Załkałem, a zaraz na ramieniu poczułem czyjąś dłoń. Wyglądałem aż tam żałośnie, że nawet ludzie chcą mnie pocieszać?
- Billy… Nie płacz… - wyszeptał tak dobrze znany mi głos.
Wciągnąłem głośno powietrze do płuc i zatrzymałem je tam dłuższy czas, po czym dopiero wypuściłem je.
- Dziękuję za album – wychlipałem i starłem łzy. – Naprawdę piękne zdjęcia – pokiwałem głową na potwierdzenie i uśmiechnąłem się słabo.
- W końcu my na nich jesteśmy – jego ton głosu się nie zmienił. Dalej był cichy, łagodny. Kiedy podnosił rękę, widziałem, jak drży. Objął mnie, a ja siedziałem nieruchomo.
- Bill, ja – zaczął, ale nawet nie pozwoliłem mu dokończyć.
Nie chciałem, by cokolwiek teraz mówił.
- Po prostu siedź cicho. – Schowałem się w jego ramionach, obejmując go mocno w pasie i przymknąłem powieki. Tom tylko gładził mnie po plecach, co ledwo czułem, bo miałem na sobą grubą, puchową kurtkę. W ciągu tych kilku minut, w których siedzieliśmy objęci, biłem się z własnymi myślami. Z jednej strony powinienem uciec stamtąd, gdzie pieprz rośnie i to jak najszybciej, a z drugiej… Cholernie brakowało mi jego dotyku… Tego, jak wchodziłem mu na kolana i przytulałem się bez powodu. Tego, jak chłopak skradał mi buziaki… W ogóle mieszkanie z nim było jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się przytrafiły i jakie przeżyłem. Ale wiedziałem, że to nie wróci… Wiedziałem, że za każdym razem, gdy będzie mnie całować, dotykać… Gdy będę się z nim kochać… Za każdym tym pieprzonym razem będę mieć tę… kobietę przed oczyma. Będzie mi się wydawać, że Tom o niej myśli… Za każdym razem, gdy będzie wychodzić sam z domu, będę się zastanawiać, czy idzie się z nią spotkać, bądź z jakąś inną… Zabił we mnie tę ufność, którą miałem do niego. Przez jedną noc…
- Wyjedziesz? – zapytał niepewnie, a ja odsunąłem się od niego i przygryzłem wargę. Pokręciłem tylko głową, wstałem i odszedłem. - Bill! – złapał mnie za rękę, zatrzymując. Och…! Daj mi po prostu wrócić do domu…! Chcę zaszyć się pod kołdrą i spędzić tam najbliższe kilka dni z kubkiem gorącej czekolady! Odwróciłem się do niego i patrzyłem wyczekująco. - Wróć do mnie – wyszeptał z nadzieją w oczach i puścił mnie, a ja tylko patrzyłem tak na niego, jak debil jakiś. Zamurowała mnie jego bezpośredniość. Pokręciłem delikatnie głową, a po chwili ją spuściłem.
- Zepsułeś wszystko, Tom. Myślisz, że teraz będzie tak łatwo? I co ja mam myśleć, jak będziesz gdzieś wychodzić beze mnie? Od razu czerwona lampka będzie mi się w głowie zapalać. Ja nie wiem, Tom… Jeśli raz zdradziłeś, to czemu masz tego nie zrobić ponownie? No powiedz mi… - ale kiedy nie odpowiadał, to kontynuowałem. – Poszedłeś do niej, bo brakowało ci czegoś… Najwidoczniej… Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry… Nie wiem, jak mam to inaczej określić…
- Wiesz, że jesteś dla mnie najlepszy! – od razu się obronił.
- Walcz – wyszeptałem najciszej jak tylko mogłem i odszedłem, zostawiając go osłupiałego.
Kiedy wróciłem do mieszkania Georga, samego chłopaka dostrzegłem w salonie na kanapie oglądającego tv, więc przysiadłem się.
- No dawaj. Możesz krzyczeć – uśmiechnął się w moją stronę, na co odpowiedziałem tym samym.
- Nie zamierzam krzyczeć… - pokazałem przyjacielowi album, a gdy przejrzał go dość powierzchownie, to wypuścił głośno powietrze z płuc.
- No, bracie. Widzę, że nieźle się postarał… Co zrobisz?
- Właśnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem. – Odchyliłem głowę do tyłu i przymknąłem powieki. – Jeśli mu wybaczę, a on zrobi coś podobnego, to nie wytrzymam tego, Geo… Nie zniosę czegoś takiego drugi raz…
- Wiesz, że on też to przeżywa – wyszeptał, jakby na obronę chłopaka.
- Mogę tutaj z tobą trochę dłużej zostać…? – zmieniłem temat. - Dorzucę się do tych wszystkich opłat.
- Jasne, że tak! Zostań ile chcesz! Z tego pokoju gościnnego i tak nikt nie korzysta.
Uśmiechnąłem się i poszedłem na górę.
- Bobik! – zawołałem do psiaka, który mnie powitał. Władowaliśmy się na łóżko, a gdy psiak obwąchał mą nową rzecz – album, zaszczekał. - Tak, tak. To od Toma. Zobacz. – Zacząłem pokazywać mu zdjęcia, a na których nawet on sam był! – Teraz zupełnie inaczej wygląda – westchnąłem. – Schudł strasznie i zmarniał. Nie poznałbyś go, naprawdę! Taki… cień się z niego stał… Bobik, pomóż mi! – zawołałem, a psina władowała mi się na kolana, stanęła na tylnych łapach, a przednie dała na me ramiona, jakby chciała mnie objąć, ale zamiast tego po prostu przewaliła mnie i leżeliśmy na łóżku. Znaczy ja leżałem na łóżku, a Bobik na mnie. - Wiesz, że mi na nim zależy – wyszeptałem i zacząłem drapać go za uszkiem. – Ale… Ja się boję… - W końcu wziąłem telefon i napisałem krótką wiadomość. Wpatrywałem się w nią długo, zastanawiając się, czy powinienem ją wysłać, czy nie. Wstałem i zacząłem chodzić nerwowo po pokoju, a ręce z tego wszystkiego zaczęły mi się pocić. W końcu nacisnąłem „Wyślij”, rzuciłem telefon na łóżko i wyszedłem z pokoju.
Masz jeden dzień i jedną noc na naprawienie wszystkiego i przekonanie mnie. Potem znikam. Na zawsze…”



Tom


Kiedy dostałem wiadomość od Billa, wiedziałem już, co mam zrobić. Znaczy... Nie był to taki obmyślony do końca plan, ale jakiś tam zarys miałem w głowie. Więc czym prędzej zadzwoniłem do mojego dobrego znajomego, który już mi niegdyś pomógł.
- Jack? Mam sprawę – powiedziałem, gdy odebrał po drugim sygnale.


***


Jak już wszystko było przygotowane i dopięte na ostatni guzik, pojechałem pod dom Georga, gdyż tam obecnie przebywał Bill. Lecz kiedy tylko zobaczyłem chłopaka, moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej i miałem ochotę się wycofać. Jednak szybko z tego głupiego pomysłu zrezygnowałem i wysiadłem z auta, by okrążyć je i przywitać się z moim... byłym chłopakiem...
- Cześć, Bill – powiedziałem czule, uśmiechając się nieco niepewnie.
- Cześć. Po co przyjechałeś? - zapytał nieprzyjemnym tonem głosu.
- Pisałeś przecież coś... - przypomniałem mu, powoli tracąc pewność siebie, chociaż i tak miałem jej ostatnio tyle, co nic.
- Ach, no tak. Przepraszam, zapomniałem – rzucił i uśmiechnął się przepraszająco.
- To... Mogę zawiązać ci oczy? - zapytałem, na co tylko popatrzył na mnie dziwnie. - Mam dla ciebie niespodziankę – wyjaśniłem.
- No... No okej, niech już ci będzie – odparł i wzruszył ramionami. Stanąłem wtedy za nim i zawiązałem czarną chustę na jego oczach, sprawdziłem, czy aby na pewno nic nie widzi, a następnie pomogłem mu wsiąść do samochodu, by w chwilę potem samemu zająć miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik, który odpowiedział mi cichym i przyjemnym dla uszu pomrukiem, po czym ruszyłem. - Długo jeszcze? - zapytał chłopak, niecierpliwiąc się, chociaż dopiero minęło pięć minut drogi.
- Okaż trochę cierpliwości, Billy – poprosiłem, a kilka minut później byliśmy już u celu. Ponownie wysiadłem z auta i pomogłem wysiąść również Billowi. - Nie, nie zdejmuj jej jeszcze – poleciłem chłopakowi, kiedy ten zaczął dobierać się do opaski na oczach. Chwyciłem go za łokieć, stanąłem trochę za nim i prowadziłem go, jakby był niewidomy. Weszliśmy do budynku, a potem do sali, którą wynająłem specjalnie na tę okazję i poprosiłem chłopaka jeszcze o jedno: - Usiądź i daj mi jeszcze trochę czasu, a potem pozwolę ci zdjąć chustkę, dobrze? - zapytałem, na co przytaknął głową. Posadziłem go na krześle, które było odwrócone w stronę małej sceny, na której znajdowało się pianino, krzesełko i mikrofon, zaś za sceną, na ścianie, wisiał ogromnych rozmiarów telewizor plazmowy, na którym wyświetlały się nasze wspólne zdjęcia, a każde z nich miało kawałki tekstu piosenki. Obok Billa stał jeszcze stolik, z czerwoną serwetą, świecami, schłodzonym szampanem oraz wszystkimi potrawami, które chłopak lubił najbardziej. W dodatku całe pomieszczenie było zapełniona kwiatami. A dokładnie czerwonymi różami. W końcu były oznaką gorącej miłości... A ich zapach praktycznie dominował nad wszystkimi innymi i wypełniały całe pomieszczenie, dodając jeszcze tej sytuacji nutę tajemniczości. Po chwili zająłem miejsce przy pianinie. Usiadłem, poprawiłem mikrofon, przejrzałem nuty, po czym zacząłem przesuwać palcami po klawiszach. Bill musiał mi chyba czytać w myślach, bo gdy tylko usłyszał pierwsze dźwięki instrumentu, zdjął opaskę i spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach, a wtedy zacząłem śpiewać, to, co grała moja dusza...:

- Could stay awake just to hear you breathing
Watch you smile while you are sleeping
While you're far away and dreaming

I could spend my life in this sweet surrender
I could stay lost in this moment forever
Well, every moment spend with you
Is a moment I treasure

I don't wanna close my eyes
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't want to miss a thing

'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
I'd still miss you, baby
And I don't want to miss a thing

Lying close to you
Feeling your heart beating
And I'm wondering what you're dreaming
Wondering if it's me you're seeing
Then I kiss your eyes and thank God we're together
And I just wanna stay with you
In this moment forever, forever and ever

I don't wanna close my eyes
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't want to miss a thing

'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
I'd still miss you, baby
And I don't want to miss a thing

I don't wanna miss one smile
I don't wanna miss one kiss
Well, I just wanna be with you
Right here with you, just like this

I just wanna hold you close
Feel your heart so close to mine
And just stay here in this moment
For all the rest of time

Don't wanna close my eyes
Don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't wanna miss a thing
'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
I'd still miss you, baby
And I don't want to miss a thing

I don't wanna close my eyes
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't want to miss a thing

'Cause even when I dream of you
The sweetest dream would never do
I'd still miss you, baby
And I don't want to miss a thing

Don't wanna close my eyes
Don't wanna fall asleep, yeah
I don't want to miss a thing
I don't want to miss a thing...

Kiedy skończyłem, otarłem łzę, która w trakcie spłynęła mi po policzku. Otworzyłem też oczy, bo od dłuższego czasu miałem je zamknięte. Spojrzałem na chłopaka, by zaraz ze skruchą wyszeptać:
- Tak bardzo cię przepraszam... I cokolwiek zdecydujesz, to pamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim, Bill... Wszystkim...


Bill


Nie wiedziałem, że Toma stać na coś takiego… Pamiętam, jak kiedyś wspominał z chłopakami, że mieli zespół, ale brakowało im wokalu. Czemu Tom nie śpiewał?! Naprawdę miał dobry głos, a gdy to robił, to przez me ciało przechodziło milion dreszczy. Gęsia skórka już od samych dźwięków pojawiła się na początku na mojej skórze. Nie mogłem oderwać wzroku od niego, więc musiałem wyglądać po części jak zahipnotyzowany. Wsłuchiwałem się w słowa, a gdy zamknąłem oczy, to spod przymkniętych powiek zaczęły wypływać łzy. A ostatnie słowa, jakie chłopak już wypowiedział… Zmroziły mi krew w żyłach. A kiedy spojrzałem na niego, widziałem, że oczekuje odpowiedzi. A chociażby jakiegoś znaku! Ale mnie zmroziło… Nie wiedziałem, co mam robić, mówić. Ba! Nawet jakbym chciał, to wiedziałem, że głos ugrzązłby mi w gardle. W końcu przełknąłem głośno ślinę i wstałem. Podszedłem do niego i – jak za dawnych czasów – władowałem mu się na kolana, po czym mocno wtuliłem w niego.
- Przepraszam, Bill – wyszeptał mi do ucha i schował szczelnie w swoich ramionach. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale mógłbym tak ciągle. Było mi ciepło, wygodnie, a jak patrzyłem na te wszystkie róże, to wiedziałem, że nie są tu bez powodu. Zerknąłem na Toma, a widząc iskierki w jego oczach, uśmiechnąłem się bardzo delikatnie. - Wróć do mnie – przejechał nosem po mojej szyi, a ja zamruczałem, opierając głowę o jego.
- Nie mogę, Tommy – powiedziałem cicho, patrząc na chłopaka, u którego w oczach malował się ból.
- Dlaczego? Przecież ja cię już nie okłamię. Będę mówić ci o wszystkim. Nie zdradzę cię już nigdy.
Przymknąłem powieki i zamyśliłem się. Widziałem, jak Tom się starał. Jak zabiegał o mnie. Gdyby dał mi dożywotnie potwierdzenie, że będzie tylko mój, to od razu bym do niej wrócił, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Że życie układa różne scenariusze… A ja nie zamierzałem znów cierpieć.
- Tom… Tommy. – Wziąłem jego twarz w dłonie, a ten patrzył na mnie jak w obrazek. Tak, jakbym był całym jego światem. Och, nie rób mi tego, proszę… - Bardzo ładnie śpiewasz, wiesz? – zapytałem, bo nic innego nie zdołałem z siebie wydusić. Widziałem zawiedzenie, jakie wymalowało się wtedy na jego twarzy.
- Nigdy przed nikim nie śpiewałem. – Wzruszył ramionami, jakby to było nic, choć ja w myślach zbierałem właśnie swą szczękę z podłogi. Jak to?!
- Więc dlaczego zaśpiewałeś dla mnie? – zapytałem drżącym głosem.
- Chciałem zrobić coś, co cię uszczęśliwi… Zrobię dla ciebie wszystko, Bill.
- Nie wyjadę i dalej będę z tobą mieszkać – odchrząknąłem, by się zupełnie nie rozkleić. – Ale to nie znaczy, że do ciebie wracam – dodałem od razu, by nie myślał sobie za dużo. – Ale… Jeśli dalej będziesz się tak starać, to tak się stanie – wyszeptałem i na potwierdzenie swoich słów musnąłem bardzo delikatnie jego usta. Wstałem i podszedłem do stolika. Nalałem do kieliszków szampana i jeden z nich podałem chłopakowi, który dalej nie ruszał się, zszokowany chyba tym, co jeszcze niedawno usłyszał.

- Bill? A powiesz mi, co tak właściwie było między tobą, a Rossem kiedyś? – zapytał, gdy byliśmy w połowie drugiej butelki i leżeliśmy na podłodze, patrząc w sufit.
- Czemu akurat o to pytasz? – zerknąłem na niego, unosząc jedną brew do góry. No bo… Nie widziałem w tym celu.
- Ciekawy jestem, tyle.
Czy oby na pewno?
- No dobrze… - zastanowiłem się, jak dużo powinienem mu powiedzieć. – W sumie to przy nim zrozumiałem, że wolę chłopców. Wcześniej to wiesz… Były jakieś spekulacje, ale zawsze mogłem sobie wpierać, że tak nie jest. Że to tylko chwilowe, czy… cokolwiek. Ale przy nim wszystko stałe się jasne, a ja pogodziłem się z myślą, że nigdy nie będę z dziewczyną. No i co dalej… Było nam dobrze przez te kilka miesięcy, które spędziliśmy razem. A potem wyjechał… Nie było sensu ciągnąć tego dalej, biorąc pod uwagę, że nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, więc… Skończyło się. Przeżywałem to… O matko… Bardzo w każdym razie. Dużą rolę odebrał wtedy Georg… I jakby spojrzeć na to z perspektywy czasu, to w takich momentach zawsze przy mnie był… I nawet nie wiesz, jaki jestem mu wdzięczny za to. No i gdy się wyleczyłem z Rossa, minęło trochę czasu i pojawiłeś się ty, Tom – zerknąłem na chłopaka i uśmiechnąłem się delikatnie. 

6 komentarzy:

  1. Ach, zakręciła mi się łezka w oku, a trzeba Wam wiedzieć, że nie łatwo mnie doprowadzić do łez. Piękny odcinek, naprawdę, to chyba jeden z najlepszych do tej pory i ta piosenka do tego... no zatkało mnie i nie wiem co więcej napisać. Piękny, po prostu piękny.
    I podoba mi się to, że Bill postawił Tomowi warunek. Ciekawa jestem jak Tom teraz będzie się starał o niego.
    Weny Wam życzę dziewczyny i więcej takich odcinków. Całuję Was mocno :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uch... Większość drogi powrotnej spędziłam nad rozmyślaniem, co tutaj mogę napisać, a gdy przyszło co do czego, to nawet nie mogę się skupić. Nie dałam Ci znać wcześniej, bo najpierw chciałam tu odpisać.
    Nie napiszę tutaj nic, co dotyczy odcinka, bo dziwnie byłoby oceniać swą własną pracę, prawda? Ale... Właśnie, ,,ale''.
    Nie spodziewałam się, że zadedykujesz mi cokolwiek z naszej twórczości i domyślam się, dlaczego właśnie wybrałaś ten odcinek.
    Ludzie popełniają błędy, tak było, jest i będzie. Jednak problem zaczyna się wtedy, gdy nie wyciągają z nich żadnych wniosków, nie uczą się na nich. Każdy nasz krok pociąga za sobą konsekwencje i czasami po prostu jedno słowo, jeden czyn i jest już na wszystko za późno...
    I Tom chyba doskonale o tym wie.

    Nie mam pojęcia jak mam zakończyć ten komentarz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uf, w pewnym momencie myślałam, że Bill nie przyjął tego albumu, ale na szczęście nie okazał się na tyle bezduszny. Lekko się spłoszył przy kolacji, lecz w drodze do domu zdążył już ochłonąć. I dobrze. Jak widać Georg szykował się na niezłą jadkę ze strony swojego przyjaciela, niemałe musiało być jego zdziwienie, gdy ten przyjął wszystko na klatę (jakkolwiek dziwnie to brzmi, bo przecież wiadomo, iż Bill to taki chuderlak, że można się nieźle przerazić). Wiadomość, jaką wysłał Tomowi, nie wiem czemu, skojarzyła mi się z ostatnią wiadomością samobójcy, który ostatni raz błaga, bo już nie prosi, o pomoc.Miałam dużo scenariuszy na to, co Tom wymyśli, ale na to bym nigdy w życiu nie wpadła, także wielkie uszanowanko dla Was. I te wszystkie słowa jakie mu wyśpiewał...to było cudowne. Nawet nie potrafię tego porządnie ubrać w słowa, wybaczcie. Pogodzili się, co dobrze o nich świadczy, a warunek postawiony przez Billa jest jak najbardziej na miejscu.
    Także czekam na ciąg dalszy i dużo weny Wam życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabym moimi łzami zniwelować brak wody pitnej w krajach Afryki.
    Przez cały rozdział płakałam. A już najbardziej jak Tom śpiewał dla Billa. Nie wiem jak ja bym postąpiła na miejscu Billa. Ale ja raczej zdrady bym nigdy nie wytrzymała. Ale Tom to zrobił nieumyślnie i go bardzo kocha. Ale tak bardzo. Nie, ja wcale nie płaczę:))))
    Może nie zawsze komentuje i nie zawsze się udzielam, ale jestem na bieżąco i przeczytam wszystkie rozdziały do końca xx
    Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja uważam, że wszystko da się naprawić, jeśli obie strony będą tego chciały. Widać, że między chłopakami coś jest i to jest silne. Nie da się tak szybko zapomnieć o osobie, którą się na prawdę kocha. I.. myślę każdy zasługuje na drugą szansę. Owszem, mówi się, że nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy, ale czasami jest warto, kiedy jest o co walczyć. Widać, że Billowi zależy na Tomie. Dał mu szansę. Powiedział żeby walczył, starał sie, a Tom... a Tom właśnie walczy. I to jest piękne i mimo popełnionego błędu, którego cholernie żałuje, stara się to odkręcić. Wiadomo, rana nie zagoi się tak łato, a być może nigdy nie zniknie, ale przy chęci obu stron jestem pewna, że odbudują swoje relacje. Prawdziwa miłość wszystko wybaczy.
    Świetna robota dziewczyny, jak zwykle! Życzę weny i czekam na kolejny odcinek :) A! I wesołych świąt! :D

    Pejti ^^

    P.S. Wybaczcie jeśli kiepsko ze skłądnią, piszę pod wpływem emocji ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż .. widać, że Bill to bardzo przeżył i jest mu ciężko, ale ważne że się przełamał i nie wyjechał i zamieszkał z Tomem.
    Jeżeli Tom będzie się starał to Bill wróci do niego, kocha go bardzo.
    Będzie mu cięzko ponownie mu zaufać ale wierze, że mu się uda :)
    Tom mnie bardzo zaskoczył tym pomysłem i było to bardzo słodkie :)

    Życzę Weny i zapraszam do siebie na nowy odcinek ;)
    Wesołych Świąt dziewczyny :) :**

    OdpowiedzUsuń