piątek, 14 listopada 2014

Odcinek trzydziesty

Tom
Byłem cholernie ciekawy, jak przebiegnie cała ta rozmowa z ojcem Billa. Nie bałem się tego, jak zareaguje Jorg. No... Może trochę. Jednak, gdy dotarliśmy do jego mieszkania, a raczej willi i Bill po kilku minutach rozmowy powiedział mu o nas, to pomyślałem, że zaraz uduszę się tą wodą, którą piłem. Lecz to, co wydarzyło się potem, totalnie mnie zaskoczyło. Jeszcze niedawno zwyzywał mnie od różnych, a teraz dziękował. Ale nie powiem – było to cholernie miłe...
- Ja... Ja nie wiem co powiedzieć – wymamrotałem, gdy już mężczyzna odsunął się ode mnie. - Mogę jedynie panu obiecać, że nie pozwolę skrzywdzić Billa – dodałem, w tym momencie patrząc na chłopaka.
- No, ja mam nadzieję! - zaśmiał się. - To teraz może chcecie odpocząć, hm? W końcu macie za sobą długą podróż.
- W zasadzie, to wyjechaliśmy parę godzin temu – odezwał się Bill.
- Ale jazda w samochodzie nie jest wcale taka wygodna, jak niektórym się wydaje – mruknąłem, krzywiąc się. - No co? Bolą mnie plecy – dodałem, widząc minę chłopaka.
- Zaprowadzę was do pokoju. Prześpijcie się, a my z Carol przygotujemy kolację – powiedział, biorąc Billa walizkę i zaczął kierować się w stronę schodów prowadzących na górę, więc ruszyliśmy za nim. Potem szliśmy długim korytarzem, aż w końcu dotarliśmy do ostatnich drzwi w tym korytarzu. Jorg otworzył je, a mi totalnie zaparło dech w piersi. Pokój był ogromnych rozmiarów. Po środku, przy lewej ścianie stało równie ogromne łoże, po obu stronach tegoż łóżka stały szafki nocne, a naprzeciwko znajdowała się duża szafa z lustrem Boże... Już wyobrażałem sobie, co to będzie działo się w nocy... Jaki wtedy będzie widok... Ekhem... No, na podłodze leżał puchaty kremowy dywan, a po prawej od szafy było wejście do drugiego pomieszczenia – jak się później okazało – łazienki. A najlepsze, co chyba tu było, to balkon z widokiem na miasto. - I jak się wam podoba? - zapytał po dłuższej chwili.
- Wow, tato... Tu jest... Pięknie. Ale myślałem, że największy pokój, to sobie zostawisz.
- Jest kilka podobnych pomieszczeń w tym domu. Tu jednak jest najładniejszy widok, więc pomyślałem, że najbardziej przypadnie ci do gustu, także... Zostawiłem go specjalnie dla ciebie – wytłumaczył, posyłając mi szeroki uśmiech.
- Och! Dziękuję! Kochany jesteś! - zawołał i przytulił się do niego.
- A tobie, Tom, jak się podoba? - zwrócił się do mnie.
- Bardzo mi się podoba. Uwielbiam takie miejsca. I... dziękuję. Dziękuję za gościnę.
- Ależ nie ma za co – odparł, nie przestając się uśmiechać. - Ach, cholera! Prawie bym zapomniał! - mruknął, a zaraz sięgnął po jakiś pilocik, który leżał na stoliku. - Tutaj macie pilot kontrolny. Możecie ustawić sobie klimatyzację, ogrzewanie, bo wiecie, że w Wielkiej Brytanii to temperatura bywa jednak różna. A, możecie ustawić sobie te rolety w oknach. No i najlepsze! - wykrzyknął, szczerząc się. Już wiem, do kogo Bill jest bardziej podobny... - Wysuwający się telewizor! - dokończył, śmiejąc się jak jakiś szaleniec. Ale gdy nacisnął jakiś przycisk, faktycznie z górnej części owej szafy wysunął się pięćdziesięcio calowy telewizor. Popatrzyliśmy tylko z Billem po sobie.
- Nieźle – skwitował chłopak. - A skąd mamy teraz wiedzieć, który przycisk jest do czego? - zapytał, patrząc na ojca.
- W szafce w nocnej jest instrukcja. Poradzicie sobie – puścił nam oczko. - A teraz zostawię was samych. Prześpijcie się. Wieczorem po was przyjdę – powiedział, po czym opuścił pokój. Ja za to poszedłem do drzwi i przekręciłem klucz, by je zamknąć.
- Co ty robisz? - zdziwił się czarnowłosy.
- A jak myślisz? - zapytałem, patrząc na niego, jakbym chciał go pożreć wzrokiem. A podchodząc do niego, zrzuciłem z siebie górną część garderoby.
- Myślę, że to mi się podoba – stwierdził, zmysłowo oblizując wargi i chwytając za mój pasek od spodni, który rozpiąłem.
 Bill

Pokój, w którym mieliśmy tymczasowo mieszkać był po prostu… jak z jakiegoś naprawdę romantycznego filmu. A widok z balkonu? Nie mogłem się doczekać nocy, by na to wszystko spojrzeć. A teraz leżałem na Tomie i całowałem go namiętnie. Oczywiście byliśmy już nadzy.
- A może przysłonimy lekko okna? – wymruczał, a ja uśmiechnąłem się i nie przestając go całować, sięgnąłem po pilot. Przelotnie na niego spojrzałem i kliknąłem coś, a zaraz do moich uszu doszła bardzo głośna muzyka. O ile to łupanie można było nazwać muzyką. Tak się przestraszyłem, że aż cały podskoczyłem. Zresztą Tom też. Okazało się, że włączyłem telewizor i musiała minąć naprawdę długa chwila, zanim jakoś to odkręciłem.
- Może sobie jednak odpuścimy z tymi roletami? – zapytałem i odrzuciłem pilota gdzieś na bok, ponownie wpijając się w Toma usta.

- Wiesz, że byłeś cudowny? – zapytał, gdy było już po wszystkim, a ja leżałem wtulony w niego. Unosiłem się delikatnie wraz z jego klatką piersiową i patrzyłem za okno. Cmoknąłem go w odpowiedzi w rękę, którą trzymałem i uśmiechnąłem się.
- Tom? – przewróciłem się na brzuch i spojrzałem na niego z iskierkami w oczach.
- No co znowu zrodziło się w tym twoim móżdżku? – zaśmiał się, a ja prychnąłem i odwróciłem się do niego plecami. – Tak, tak. Wiem, że okres to te trudne dni dla ciebie, ale spokojnie – przytulił się do mnie od tyłu. Jasne, dalej się ze mnie nabijaj! Śmiało. – Co takiego chciałeś mi powiedzieć, kocurku?
- Że chciałbym się kochać w nocy na balkonie. Przy tych wszystkich migoczących światełkach w oddali – powiedziałem rozmarzonym głosem i odwróciłem się przodem do mego kochanka.
- Kto wie – odpowiedział tajemniczo, a ja się wyszczerzyłem i skradłem mu buziaka. Już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie i słodko spaliśmy.

- Bill? Tom? – ktoś pukał do drzwi, jednak jako że były zamknięte na klucz, nie chciały ustąpić. – Wszystko w porządku? – dochodziły te słowa do mnie jak z jakiegoś odległego miejsca. Co jest? – Bill! – pukanie nie ustępowało. Ba! Z każdą chwilą stawało się coraz bardziej irytujące. No co jest?
- Już idziemy! – wykrzyczał Tom, który o wiele lepiej kontaktował ode mnie. – Bill, wstawaj! Idziemy na kolację – szturchnął mnie, a ja otworzyłem leniwie oczy.
- Zjadłem ciebie i nie chcę wstawać – wymamrotałem i nakrywając się po same uszy, obróciłem się na drugi bok.
- Proszę cię – ściągnął ze mnie ową puchową rzecz, która tak przyjemnie mnie grzała, a ja czułem się jak noworodek, który właśnie opuścił łono swej matki. Ciepłe łono. Nawet tak samo nagi byłem. Wstałem niechętnie i ubrałem się, po czym poszedłem do łazienki i poprawiłem swój makijaż, by wyglądać jak człowiek. W końcu zeszliśmy, a ta jego lalunia naprawdę się postarała, bo na stole to… chyba wszystko można było znaleźć, naprawdę! I jeszcze tak ładnie było wszystko przyozdobione. Usiedliśmy wszyscy razem przy nim. Ja obok Toma, a naprzeciwko tata z tą całą Carol.
- Smacznego – powiedział, na do zawtórowaliśmy i zaczęliśmy jeść. Od razu nałożyłem sobie sałatkę i zacząłem ją konsumować. Nawet nie wiedziałem, że byłem aż tak głodny. A teraz to czułem, że mógłbym wręcz włożyć w siebie całego kurczaka!
- I co nic nie mówicie? – zapytał Jorg, a ja wzruszyłem tylko ramionami. No co? Jakbym otworzył buzię, to by mi się połowa wysypała na zewnątrz. Jeszcze pomyśleliby, że wymiotuję!
- Przepyszne jedzenie – pochwalił Tom kobietę i zaczął dalej jeść, choć nie wiem co. Dziwnie to wyglądało i widziałem to pierwszy raz na oczy. Oby się tylko nie zatruł.
- To Carol wszystko ugotowała. Jest znakomitą kucharką. – Ojojoj! No niech się nie posra! Zobaczymy czy po tym następnego dnia nikt nie będzie mieć rozwolnienia.
- Opowiedz o niej – poprosiłem grzecznie. No bo sama to nie zacznie mówić. Języka nie ma? Nie wiem czemu, ale od początku miałem jakieś złe przeczucia co do niej. Nie wiem czy słuszne, czy nie, ale…
- Poznałem ją już z pół roku temu, ale dopiero niedawno się wprowadziła do mnie. Jest angielką i gdy mówi po angielsku to ma przesłodki akcent – ehe! Jakby miała kluski w mordzie. No przesłodko, rzeczywiście. Też mogę sobie napchać czegoś do buzi i wyglądać jak mówiący chomik. Będę słodki? – Jest bardzo porządna, spokojna i cierpliwa.
- A czemu ona nie mówi, tylko ty musisz ją wyręczać?  - odparłem już mniej miło, na co Tom spojrzał tylko na mnie tak dziwnie, ale po chwili dalej jadł.
- Bo jestem dość nieśmiała – no! W końcu doczekałem się jakiś słów z jej strony. Niech jej tam będzie…

***

- A pamiętasz, Bill, jak byłeś mały? – zapytał tata i zaśmiał się, a ja upiłem łyk wina, które niedawno Jorg podał do kolacji. Okazało się, że ta cała jego… dziewczyna nie jest wcale taka najgorsza, aczkolwiek całkowicie się do niej jeszcze nie przekonałem. – Latałeś nagi po podwórku i krzyczałeś, że masz robaczka między nogami! – wszyscy wybuchli śmiech, łącznie z Tomem, a ja tylko spuściłem głowę, rumieniąc się.
- To nie robaczek! – od razu zacząłem się bronić. – To pyton! – zawołałem. I Tom powinien o tym najlepiej wiedzieć.
- Albo jak przerabiałeś swe koszulki na spódniczki i kazałeś na siebie wołać Bunia!
- To nieprawda! – aż się poderwałem do góry. – Nie było tak.
- Mam iść po album? Znajdę cię w kapeluszu i spódniczce. A i przy okazji napatoczy się pewnie kilka równie ciekawych zdjęć.
- O nie, nie! – zawołałem od razu i uniosłem ręce jakbym się poddał. – Po prostu dokończmy w spokoju posiłek. – Bo inaczej spalę się ze wstydu przed Tomem. Choć i tak pewnie myślał już sobie o mnie różne rzeczy.



Tom
Uwielbiałem kochać się z Billem. A wizja wspólnej nocy na balkonie wydawała mi się naprawdę cudowna. Za to kolacja... Była przezabawna! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się uśmiałem. A Bill był naprawdę słodki, kiedy rumienił się ze wstydu. A przy okazji mogłem dowiedzieć się paru szczegółów z jego dzieciństwa oraz było mi dane skosztować tych wszystkich smakołyków. Co jak co, ale ta cała Carol była całkiem niezłą kucharką.
- Bill? - mruknąłem, wycierając usta chusteczką i zerkając przy tym w stronę zegarka, który wskazywał godzinę dwudziestą drugą.
- Hm? - zerknął na mnie.
- Może my już będziemy się zbierać? - zapytałem, unosząc sugestywnie brwi.
- Och... - bąknął tylko, ale jego oczy zabłyszczały dziwnym blaskiem, więc wiedziałem, że już zrozumiał.
- Tak wcześnie? - zdziwił się Jorg i aż sam zerknął na zegarek.
- Może chłopcy są po prostu zmęczeni, kochanie? - wtrąciła się Carol. Rzadko się odzywała, co mnie osobiście dziwiło, ale w tej chwili po prostu miałem wielką ochotę uścisnąć ją w podzięce za ratunek.
- No dobrze, dobrze – burknął Jorg, posyłając niezręczny uśmiech swojej... „sympatii”.
- To może my z Billem posprzątamy – zaproponowałem, wstając ze swojego miejsca, po czym zacząłem zbierać naczynia.
- No co ty, chłopie! - zawołał Jorg, zabierając to, co trzymałem już w dłoniach. - My wszystko zrobimy, spokojnie! W końcu wy jesteście naszymi gośćmi.
Popatrzyłem tylko na Billa z dziwnym wyrazem twarzy i życząc im dobrej nocy, zgarnąłem chłopaka, by popędzić z nim na górę.
- To ja pójdę się umyć – rzuciłem do chłopaka, gdy już weszliśmy do pokoju, a ja zamknąłem za nami drzwi na klucz. Nie chciałem, by nam ktokolwiek przeszkadzał.
- Okej – odpowiedział mi krótko i nim zniknąłem w łazience, zauważyłem, że idzie na balkon.
Po jakiś dziesięciu minutach wyszedłem spod prysznica, osuszyłem swe mokre ciało, ubrałem bokserki, po czym opuściłem łazienkę i swe kroki skierowałem od razu do Billa.
- Boże, Tom! - krzyknął, podskakując przy tym, kiedy niespodziewanie objąłem go od tyłu.
- No co? - zaśmiałem się, całując jego szyję.
- Nie strasz mnie tak więcej – poprosił, zerkając na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. - Chyba, że chcesz, bym umarł na zawał – dodał, wyszczerzając się. Zmarszczyłem tylko na to czoło, przekazując mu tym samym, co o tym myślę, więc po chwili znów zaczął przyglądać się całemu miastu, które rozpoczynało swe nocne życie. - Pięknie tu, prawda? - zapytał, opierając głowę na mym ramieniu. - Uwielbiam takie widoki. Zwłaszcza nocą – mówił dalej, patrząc rozmarzonym wzrokiem przed siebie.
- Owszem, jest tu pięknie – odpowiedziałem na jego wcześniejsze pytanie. - Ale ty jesteś piękniejszy od tego wszystkiego – wyszeptałem mu wprost do ucha, a już po chwili odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie z szeroko otworzonymi oczami.
- Na...Naprawdę tak uważasz...? - zapytał zdumiony moim wyznaniem, kładąc przy tym dłonie na moich ramionach.
- Naprawdę – potwierdziłem. Wyciągnąłem rękę w jego stronę, by opuszkami palców pogładzić czule jego policzek. W ten sposób za każdym razem mu przekazywałem, ile dla mnie znaczy... - Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Nigdy wcześniej moje uczucia nie były tak silne. Przy tobie czuję się... jakbym potrafił dokonać wszystkiego. A z tymi motylami w brzuchu, pewnie umiałbym wznieść się do chmur, przysięgam! - pokręciłem głową, uśmiechając się szeroko. Jednak widząc łzy w oczach chłopaka – spoważniałem. - I nigdy nie kochałem tak, jak kocham ciebie, Bill – ostatnie słowa niemalże wyszeptałem, wciąż obserwując jego twarz. Przez dłuższą chwilę milczał, lecz zaraz wybuchł płaczem i rzucił się na mnie, by wtulić się mocno w moje ciało. - Billy...? Co powiedziałem nie tak...? - zapytałem niepewnie, obejmując go. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
- Nie, Tom – wyłkał, kiedy w końcu znowu na mnie spojrzał. - Po prostu usłyszałem to, na co czekałem tak długo... Ja też cię kocham... Nawet nie wiesz jak bardzo...
Popatrzyłem na niego, wiedząc, że widzi również uczucie i w moich oczach, co było dla mnie cholernie ważne. Przyłożyłem swe czoło do czoła chłopaka i przymknąłem powieki, by po chwili pocałować go delikatnie, co szybko odwzajemnił. Nie śpieszyliśmy się z niczym. Całowaliśmy się powoli, pozbywając się przy tym swych ubrań, chociaż ja niewiele miałem na sobie. A kiedy byliśmy już zupełnie nadzy, oderwałem się niechętnie od chłopaka, by z łóżka ściągnąć kołdrę i rozścielić ją na balkonie. Wtedy wróciłem do całowania chłopaka, by już w parę sekund później, zwisać nad jego delikatnym, drobnym ciałem, gdy on leżał wygodnie pode mną. Patrzyłem z uwielbieniem na niego i czułem się tak, jakbym dotykał go pierwszy raz, a gdy błądziłem dłońmi po jego nagim ciele, miałem wrażenie, że dopiero je poznaje, choć już od dawna je znam i od dawna jest tylko moje. Tej nocy wszystko wydawało się inne. Delikatne i czułe. Stare, ale jakby nowe. Tej nocy poczułem prawdziwą miłość. I już wiedziałem, że jest to cholernie silne, mocne i gorące uczucie. Tak gorące, jak w tej chwili byliśmy my obaj, gdy nasze spocone i spragnione ciała ocierały się o siebie w tym miłosnym uścisku.

7 komentarzy:

  1. To naprawdę duży krok w przyszłość dla nich. W końcu Tom się przełamał i wyjawił swe głęboko skryte uczucia do Billa. Carol jest naprawdę sympatyczną osobą, taką jak ja i to prawie w 90%. Nieśmiała, ale doskonale rozumie powagę niektórych sytuacji. Bill w spódnicy? Cóż to za wizje, w sumie to nic dziwnego. Jak w podstawówce się bawiliśmy to zawsze byłam chłopcem, bez wyjątków. Nie lubiłam być dziewczyną, także w pełni rozumiem Billa. I teraz to wszystko jest takie magiczne. Mam nadzieje, że pozwiedzają trochę tę Anglię, trochę bardzo. Kto się może spotkanie z królową? Marzenia. Czekam na ciąg dalszy i dużo weny wam życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja węszę, że coś się szykuje. Jest zbyt pięknie, a to zawsze zwiastuje jakieś problemy :)
    Ciekawość mnie już zżera, kiedy coś się zacznie sypać i oni dowiedzą się, że są rodzicielstwem.
    Weny kochane i czekam na kolejny odcinek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuulala, takie rzeczy na balkonie przy tak pięknym krajobrazie.
    A gdybym ja usłyszała takie słowa od mojej miłości też zapewne bym się popłakała, więc wcale sie nie dziwię Billowi :)
    Nooo no, na razie jest wszystko pięknie, zobaczymy jak długo ;)

    Świetnie jak zawsze ! :)
    Ściskam mocno :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie to trochę niezbyt rzeczywiste. Syn mówi, że jest w związku ze swoim nauczycielem, a ojciec bez żadnego "ale" to akceptuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, cholera rozpływam się.
    To było takie urocze...
    Nie wiem jak długo ta atmosfera się utrzyma ale oby jak najdłużej.
    Błagam nie psujcie tego bo się pobeczę xD

    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy odcinek Twincest :)
    Buziaaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. "To nie robaczek, to pyton!"
    Padłam i nie wstałam :D Dziękuję dziewczyny za wspaniałą poprawę humoru!
    Jest teraz tak idealnie, że się rozpływam. Naprawdę, nie wiem, co zrobię, jeśli jeszcze jakoś im dokopiecie - chyba wtedy ja dokopię wam, no.
    Cieszę się, że Tom w końcu się przełamał. Oczekiwałam tego od samego początku i w końcu się doczekałam!
    Trochę mi żal, że Bill tak z góry traktuje tę całą Carol. Wydaje się być sympatyczna, ale z drugiej strony mam co do niej pewne obawy. Czy się spełnią - tego nie wiem, o ile w ogóle zamierzacie też pociągnąć ten wątek dalej.
    Jesteście świetnie zgranym duetem. Uwielbiam czytać to opowiadanie i dostrzegać tę różnicę między waszymi stylami, którymi także idealnie się dopełniacie i wspaniale kreujecie swoje postacie.
    Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału, kochane i weny wam życzę! Dużo, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń